Przeniesienie obowiązku rozliczenia
VAT na nabywcę zmierza wprost do totalnego załamania ściągalności tego podatku. Jest pewne, że większość nabywców nie będących uprawnionymi do odliczania
VAT zwyczajnie po wyjściu z punktu sprzedaży wyrzuci fakturę o odwróconym obciążeniu kierując się żądzą zdobycia towaru o niższej cenie. Oni będą robili wszystko, by wprowadzić w błąd sprzedawcę najsłabszego - np. sklep detaliczny, często będący małym podatnikiem (mikrofirmą).
Należy zauważyć, że ogrom ludzi nabywających towary to nie będący płatnikami VAT, albo jednoosobowe maciupkie firmy. Ci ludzie nie mają wiedzy, ani ich nie stać na biuro rachunkowe. Oni po prostu chcą żyć. Nawet nie będą rozumieli co oznacza faktura o odwrotnym obciążeniu, a pokusa też jest niebywała.
Można przyjąć, że zjawisko wyłudzeń i oszustwa, a także błędów z niewiedzy stanie się masowe.
Poszukiwanie sprawcy niedoboru w dochodach państwa stanie się bardzo trudne, bowiem jeden nabywca oszust jest łatwy do identyfikacji, ale znalezienie kilku lub więcej wśród tysiąca kontrahentów np. hurtowni (a bardziej sklepu) staje się abstrakcją. Większą, jeśli liczba podmiotów w łańcuchu transakcji jest dłuższa. Zatem urzędy skarbowe powinny wielokrotnie zwiększyć armię kontrolerów. Nie wiem czy stać nas na to.
Lekarze pilnujący swoich interesów umieli protestować przeciwko próbie zwalenia na nich odpowiedzialności za usługi medyczne w sytuacji trudności, a nawet niemożliwości weryfikacji uprawnień pacjenta do refundacji NFZ. Wymyślono system eWUŚ.
Jaki problem, by urzędy skarbowe wprowadziły podobny system? Zabezpieczałoby to interesy państwa, ale nie czyniłoby z prowadzących działalność gospodarczą ofiar skarbówki i oszustów Polaków. Bo wiemy, że Polak kombinuje jak za okupacji. Tak więc możliwość sprawdzenia przez wystawcę faktury odwróconej (w necie na serwerze rejonowego urzędu skarbowego) statusu nabywcy załatwiałoby problem. Przede wszystkim prawo zawitałoby do Polski, gdyż nie jest uczciwe nakładanie odpowiedzialności na jednych za czyny drugich. Niestety Puszka Pandory stała się nieszczelna, kiedy to w 2008 r. elity polityczne uchwaliły ustawę "dezubekizacyjną" stanowiąca zamach na prawa nabyte i stanowiącą odpowiedzialność zbiorową. W tej ustawie przyjęto, że obarcza się odpowiedzialnością za czyny zbrodniarzy, którzy często już zniknęli spośród żywych. Tam złamano zasadę "onus probandi". Ale... może władzy chodzi o celowe wplątanie narodu w pułapki. Wiemy wszak, że nasze państwo w coraz większym stopniu usiłuje żyć z kar.
Istnieje w KK przepis mówiący o podżegaczu, który czynnie wspiera przestępstwo choćby takim ustawianiem prawa, by do tego przestępstwa dochodziło.
Tu rzecz podobna. Po to się dołki pod mamutem kopie, by do niego wpadł... by go złapać.