Oszolomowaty
/ 85.245.100.* / 2012-01-25 19:34
Niedawno kinbice to byli huligani i h*** ateraz tez Internauci? Tutaj jedno z wytlumaczen zjawiska:
"...Patrzę na poczynania Donalda Tuska i powoli zaczynam nabierać takiego przekonania, że gwiazdor odlatuje. Po kibicach, lekarzach, aptekarzach, emerytach, najwyraźniej chce się zmierzyć już nie tylko z Internautami, ale z „reżimowymi mediami”. Władza kusi, władza nęci, cienka czerwona linia podnieca. Któż mógłby przypuszczać, że Tusk na swojej konferencji zjedzie od góry do dołu najbardziej światłego, nowoczesnego i europejskiego publicystę, Jacka Żakowskiego, nazywając go: „pewnym publicystą, który stanął po stronie hakerów”. Zjechał i mało mu, wiedziony głodem adrenaliny porwał się na redakcję Polityki, której zarzucił nic innego jak hipokryzję, gdyż ta chroni swoje dobra autorskie limitując dostęp do artykułów. Naturalnie nie jest ważne, kto komu i co udowodni, ale ważne jest, kto i czyje potrąci ambicje. Potrącić Żakowskiego i Politykę, to jest zabieg niezwykle śliski, a odczytać ten ruch można tylko w jeden sposób. Tusk wysyła sygnał do redakcji Polityki: weźcie coś zróbcie z tym trockistą Żakowskim, bo on swoją kontrrewolucją ośmiesza cały tytuł, co gorsze dybie na wasze wypłaty. Takie komunikaty są godne towarzysza Dzierżyńskiego, naprawdę klasyka gatunku. Pewien docent spod siódemki i ja nie będę wymieniał nazwiska, z pewną nauczycielką spod ósemki i ja nie będę wymieniał nazwiska… dzieci proszę do domu. Artysta o pseudonimie Peja dostał wyrok za taki komunikat: „wiecie co macie z nim zrobić”.
Tusk wystawił podskakującego Żakowskiego, potem zwrócił się z gorącym apelem do SZEFÓW, wszystkich redakcji, żeby dbali o swoje interesy i zajęli się Żakowskimi kułakami, którzy trzymają z chamstwem i złodziejstwem internetowym. Na ten nie nowy schemat, roboczo nazwany paradygmatem Dzierżyńskiego, Tusk nałożył inny sprawdzony patent: „kto nie z nami ten złodziejem, bandytą, kibolem, pedofilem, zabójcą pacjentów”. Zawsze się zastanawiałem i chyba się nigdy nie podzieliłem refleksją, dlaczego przy okazji podniesienia kar za przestępstwa nie używa się tego dualizmu „moralnego”. Ciekaw jestem jak też skończyłby Kaczyński, który na wniosek okradzionego zechciałby wsadzać za kradzież, taką zwykłą znaną od zarania ludzkości? Pewnie, że żartuję, nie jestem ciekaw, wiem doskonale, że skończyłby marnie. Zaczęło by się od praw człowieka, skończyło na totalitaryzmie. Tymczasem ACTA w tym miejscu, które jest dla mnie nie do przyjęcia, dokładnie takie rozwiązanie proponuje, tylko prawo do linczu, siłą rzeczy poza sądem, daje nie zwykłej ofierze, ale KORPORACJOM. Tusk stanął murem po stronie tych, którzy go sponsorują, czyli po stronie oligopolów i monopolów wydawniczych, po stronie Nike, która produkuje swoje pantofle za 3 dolary od sztuki w chińskich kontenerach, a potem drze się na cały świat, że jest okradana przez chińskie podróbki. Tusk zapomina w tym wszystkim o paru sprawach. Jakby tu powiedzieć? No może prawdę po prostu. Otóż Donald z podwórka wygrał wybory, między innymi dzięki jednej wielkiej kampanii internetowej, łamiącej prawa autorskie. Setki stron „antykaczystowskich” kradło zdjęcia, cytaty, przerabiało filmy z YouTube na paszkwile przeciw Kaczyńskiemu. Ci użytkownicy w większości lecieli na lewych Photo Shopach, Corelach itp.
Tak też się składa, że żelazny elektorat PO, czyli popkulturowa młodzież i społeczność, która bezkrytycznie łyka wszelkie Dody i Nergale, Wojewódzkich i Majewskich, to są najczęściej „ściągacze” darmowych dzwonków, ekranów, wygaszaczy, „key seriali” i mp3 z Aresa. Wyborcy PO mają bardzo luźne KLD-owskie podejście do własności i interesu, jakoś trzeba żyć i pierwszy milion ukraść. Mówiąc krótko Tusk bije w swoich „kiboli”, szczuje reżimowych naczelnych, przeciw reżimowym kułakom, swój elektorat nazywa hakerami i złodziejami, w końcu narzędzie, które w poważnym stopniu wyniosło go do władzy, usiłuje spacyfikować, jakby zapomniał jaka jest siła tego narzędzia. Tuskowi zostali niszowi redaktorzy jak niejaki Orliński, który jedzie schematem, kto nie jest za linczem, ten jest za kradzieżą i co głupsi artyści, a w ostatnim czasie trudno o głupszego niż Hołdys. Orlińskiego zostawię, bo to ciężki przypadek kabotyństwa, stary ZSMP-owiec, czyli coś jak świadek Jehowy ilustrujący raj na ziemi świętem 1-go Maja. Natomiast Hołdys jest ciekawszy egzemplarz. Jak wiadomo, mistrz harcerskich chwytów gitarowych, legitymuje się podstawowym wykształceniem, zetem najpewniej nie zdążył zapoznać się z równaniem o jednej niewiadomej.
Hołdys palnął głupotą na miarę Hołdysa, otóż uznał, że gdyby nie piractwo, on już dawno byłby Claptonem. Niestety i podobnie jak tysiąc użytkowników, dostałem bana u „polskiego Claptona”, ale w tym miejscu zapytam. Jak to się stało, że mimo piractwa Clapton jest Claptonem, a Hołdys Hołdysem? A teraz drugi idiotyzm na miarę Hołdysa, skazanego