Loreski
/ 87.246.236.* / 2016-04-18 23:42
Panie Sedlak, nie badałes pracy nauczycieli w domu a pleciesz głupoty. Moja żona jest nauczycielem. Pracuje w domu ok 25h tygodniowo. Przygotowania do lekcji, sprawdzanie klasówek, kartkówek, zeszytów, zadań domowych. Biurokracja związana z dokumentacją szkolną, ewaluacje, plany rozwoju tworzone na potrzeby szkoły walczącej o punkty. Brak urlopów - jesteśmy przywiązani do kilku terminów. Wakacje 2 miesiące ??? pierwsze dwa tygodnie lipca i ostatnie 2 tygodnie sierpnia nauczyciel MA OBOWIĄZEK byc do dyspozycji dyrektora, Kto robi raporty bo zakończeniu roku? kto szykuje plany na nowy? Spotkania z rodzicami, zebrania, wywiadówki, spotkania okolicznościowe (wycieczki), konsultacje, raz/dwa razy w miesiącu rada pedagogiczna trwająca od 16 do 20. ok 10 dni roboczych to wyjazd z Waszymi dziećmi na wycieczki na których nauczycie ljest odpowiedzialny za Wasze dzieci jak za własne! pod rygorem odpowiedzialnosci karnej i nie ważne jak je wychowaliście, czy grzecznie ida spać. Kółka tematyczne, dodatkowe zajęcia z uczniami słabszymi. Dlaczego tak się nie pchacie do tego zawodu? I teraz - nauczyciele to ludzie z pasją. Moja żona kocha Wasze dzieci i zwyczajnie jej zależy by je czegoś nauczyć. Sukcesy w konkursach, postępy w nauce, radośc z dobrze napisanej klasówki czy docenienie pracy dziecka w domu, stały ich rozwój mierzony latami pracy - dlatego pracuje w szkole. Mogłaby spokojnie zarabiać więcej pracując w korporacji czy jako tlumacz. Nauczyciel to trudny zawód tak jak wiele innych, specyficzny. Wszystkim nauczycielom należy się szacunek i godna płaca. Tak jak każdemu człowiekowi. Nie piszcie głupot tylko obiektywnie na to spójrzcie. Na dobre i złe strony.