Iris51
/ 88.156.191.* / 2016-04-18 22:19
Same bzdury! Tego typu artykuły należy zaliczyć do mitotwórczych tekstów, które mają na celu jedynie dolewanie oliwy do ognia i pogrążanie wizerunku polskiego nauczyciela w oczach społeczeństwa, który i tak nie jest chwalebny, za co "serdecznie" możemy podziękować mediom.
Pracuję ponad 25 lat w podstawówce i wciąż przygotowuję się codziennie do lekcji, mimo że jestem "starym wygą". Zmieniają się zapisy w podstawie programowej, za zmianami podręczników nawet już i my nie nadążamy. To wymaga ciągłego analizowania nowych tekstów, innych poleceń i zadań oraz projektowania na nowo lekcji. Na palcach jednej ręki mogłabym policzyć dni, kiedy poszłam do pracy , nie przygotowawszy wcześniej lekcji, a było to spowodowane jakimiś niezależnymi ode mnie okolicznościami. Widać, że pan Sedlak nie ma pojęcia o specyfice tego zawodu, jednakże funkcja, którą piastuje, zobowiązuje do tego, by ważyć swoje słowa i nie pleść andronów.
Korepetycje????????????? Jakie korepetycje? Ostanie takie miałam, kiedy nie było jeszcze gimnazjów, a do szkoły średniej zdawało się egzamin, ale to było laaata temu. Dzisiaj po pierwsze uczniowie szkoły podstawowej nie biorą korepetycji , chyba że z matematyki bądź języka obcego, a to bardzo wąska grupa nauczycieli, do której się nie zaliczam; a po drugie-żaden nauczyciel traktujący poważnie swój zawód nie znajdzie czasu na to, by takowych udzielać-chyba że w sobotę bądź niedzielę. Przez 26 lat swojej pracy poznałam mnóstwo nauczycieli, ale żaden nie zarabiał i nie zarabia 10 tysięcy!!!!!!!!!!!!!!!!!, ba! nawet tych 5 tysięcy, o których się wspomina, że jakoby mamy taką pensję. Po 26 latach pracy, pracując na półtora etatu, ledwie dobijam do trzech tysięcy, ale jestem dyplomowanym nauczycielem, więc zarabiam optymalnie. Może pan Sedlak zapytałby, ile zarabiają nauczyciele stażyści?
Jak można siać takie ferment pod szyldem poważnie brzmiącej firmy badającej rynek pracy???
Może należałoby zapytać o jakość tych badań czy też o ich rzetelność oraz o metody stosowane do analizy wspomnianego rynku pracy, skoro taki zafałszowany obraz z nich się wyłania?