Maria942
/ 83.5.126.* / 2016-04-18 15:43
To jakiś stek bzdur. Pracuję prawie od 30 lat, ukończyłam dwa kierunki studiów podyplomowych. Jestem nauczycielem dyplomowanym, mam etat i zarabiam 2600 zł na rękę. Nie otrzymuję dodatków, nie mam nadliczbówek, tylko troje wyjątkowo zdolnych dzieci na utrzymaniu (w tym dwoje uczących się, które ukończyły 18 lat, więc na 500+ też nie miałam szans). Mąż również nie zarabia wiele. Cóż... Kocham swoją pracę i podopiecznych, ale każdy miesiąc to miesiąc, w którym zastanawiam się, czy stać mnie na kolejną książkę, na kieszonkowe dla dzieci, do zapłaty są przecież rachunki, ciągłe nieoczekiwane wydatki, nie chodzimy do restauracji, nie jeździmy na zakupy do centrum handlowego częściej niż dwa razy w roku, nie nosimy markowych rzeczy, na wakacje oszczędzamy i wyjeżdżamy zwykle w Polskę wybierając najtańsze oferty. Nikt mi nie powie, że w tym kraju nauczyciel to opłacalny zawód.