ewka737
/ 37.248.254.* / 2015-11-01 22:12
Ja rozumień niepełnosprawnych (naprawdę chorych) Bardzo szkoda mi chorych dzieci i współczuję ich rodzicom, ale reszta to niech się bierze do roboty. Sama haruję po 12 godzin, mój mąż jeszcze więcej. Zarabiamy tyle, że zawsze jesteśmy już poza granicą wszelkich dodatków. Tylko nasza ciężką pracą daje nam pieniądze. Wkurzają mnie osoby, które tylko umieją mówić: daj, daj, daj, a że mam pracę jaką mam, to również takie osoby znam. Nawet moja dobra koleżanka zwolniła się z pracy, że niby opiekuje się ciężko chorym ojcem i za to dostaje kasę od pomocy społecznej, a i tak pracuje na czarno, a ojcu tylko obiady nosi (nawet z nim nie mieszka). 500 piechotą nie chodzi. Jak moja matka umierała musiałam wszystko pogodzić sama do tego, choć prawie nie spałam, bo matka mieszkała z nami i była osobą leżącą (na pielęgniarkę już stać mnie nie było), ale nikogo o pomoc nie prosiłam, tym bardziej finansową.