Witam
Chcialam sie dowiedziec jak wyglada sytuacja mojej mamy (rocznik 1944). Pracowala ona nieprzerwanie od czerwca 1964 do lipca 1976r (w tym czasie urodzila 3 dzieci). Nastepnie przez kilkanascie lat byla w domu gdzie w miedzyczasie urodzila sie moja siostra, a jednoczesnie mama zajmowala sie nasza babcia (babcia nie wymagala jednak 24 godz opieki, byla w miare sprawna do ok. 1990r). W 1991r mamie udalo sie wrocic do pracy na rok. Gdy zostala zwolniona z powodu redukcji etatow pobierala zasilek przez kolejny rok. Od tego czasu nie udalo jej sie wrococ do pracy. Gdy na poczatku 2004r. zaniosla papiery do ZUS dowiedziala sie, ze ma za krotki okres skladkowy (dopiero wtedy dowiedzielismy sie o tym, nikt nie poinformowal mamy w momencie gdy byla skreslana z listy bezrobotnych) i zadna emerytura jej sie nie nalezy. Chyba, ze w jakis sposob udaloby jej sie ponownie wrocic do pracy na ok. 2 lata. Od tamtej pory cisza. Pare dni temu gdy bylam w Polsce (na stale mieszkam za granica) poszlam zapytac sie o sytuacje mojej mamy - w zeszlym miesiacu skonczyla 69 i jest obecnie na utrzymaniu z emerytury mojego ojca. Powiedziano, ze nic sie nie zmienilo, w dalszym ciagu nic jej sie nie nalezy, bo nie dopracowala. Zasugerowano jednak, ze moze zebrac wszystkie swiadectwa pracy i zaniesc je do ZUS i ponownie zapytac. Tak sie jednak sklada, ze wszystkie te papiery od ponad 9 lat ma juz w swoim posiadaniu lokalny oddzial ZUS.
Moje pytanie: Czy rzeczywiscie sytuacja mojej mamy jest taka jak mnie poinformowano, ze nic jej sie nie nalezy? Zaznaczam, ze mama nigdy nie pobierala zadnej renty ani innej formy pomocy z ZUS.