x_x
/ 193.93.159.* / 2009-11-04 21:00
w praktyce wygląda to tak, podsłuch na telefon, podsłuch w samochodzie, podsłuchy w ścianach od sąsiadów (metoda polega na wierceniu otworów i umieszczaniu mikrofonów, sąsiad który się na to zgodzi dostaje gratyfikacje finansową jako tajny współpracownik). I podsłuchiwany niepełnosprawny człowiek który chciał by mieć prawo do prywatności, który ma dosyć tego że sąsiedzi patrzą na niego jak na zbrodniarza, ale przecież płaci im policja, która ma słuszność, a oni kupują sobie samochody na raty dla bezpieczeństwa i ochrony za pieniądze które w ten sposób zarabiają, więc niech sytuacja trwa jak najdłużej. Oczywiście wartość operacyjna żadna, nie ma winnych sytuacji, bo przecież wypadało by wypłacić podsłuchiwanemu zadośćuczynienie, bo nagle się okazuje że nie ma w tej bajce masy i pershinga, ani przestępstw z wyłączeniem drobnych wykroczeń które dawno już się przedawniły (bo nikt świętym nie jest).