Typowa popijawa przy stole, wódeczka, ogórek, śledzik, grzybek, co tu dużo wymieniać TYPOWO. Towarzystwo w okolicach 50-60 lat, czyli rocznik zdrowy, ale też doświadczony życiem, historią. Robi się coraz weselej. Zaczynają się też dziwne rozmowy: 'ja słyszałem, że jak się włoży do ust żarówkę 100 watt, wiecie, taka zwykła, to jej potem nijak wyjąć nie można'.
'co ty stary piep...?? jak to wyjąć nie można???!!'
'no normalnie. nie można no, tak słyszałem'
'słuchaj, co można włożyć to i wyjąć można, no nie piernicz... zresztą... co ja tu będę! masz żarówkę w domu???'
Pani domu pobiegła po żarówkę, wszyscy goście patrzą co to będzie. Żarówka jest, ten co postanowił udowodnić otworzył szeroko paszczkę... wcisnął żarówkę...... i klik....cuś zaskoczyło....a żarówka NIE DAJE SIĘ WYJĄĆ!.....
Zaczynają się wszyscy zastanawiać, jak to zrobić; podważają i ruszają - widelcem, nożem... NIC NIE DZIAŁA!!! ŻARÓWKA ANI DRGNIE. Trzeba na pogotowie. Facet biedny już niemalże fioletowy, ani śliny przełknąć, ani nic... no to trzeba taksówkę zawołać, bo wszyscy prawda po kielichu... zadzwonili po taksówkę, w międzyczasie jeszcze zdecydowali kto z nim pojedzie (BO WIADOMO, WSZYSCY CHCIELI!!!). Taksówka przyjechała, wsiadło ich czterech, po drodze jeszcze sobie z kolegi forują, jak przystało na prawdziwych przyjaciół w biedzie... hi hi he he hu hy... dobrze ci tak, idioto! czemuś nie słuchał?... etc. etc. ... Dojechali na pogotowie. na miejscu lekarz dyżurny powiedział, że owszem... kiedy żuchwę otworzy się baaardzo, baaaaardzo szeroko, w pewnym momencie, dwa mięśnie po obu jej stronach blokują się i dlatego NIC nie można zrobić. Jedyny sposób, to dać zastrzyk rozkurczający. Dał też taki zastrzyk delikwentowi, po obu stronach w policzki. Szczęka opadła na sam dół, żarówka została wyjęta.
Wrócili do domu, opowiadają towarzystwu cały przebieg, wyjaśniają tajniki anatomii, budowy mięśni żuchwy, etc. etc. ... no i niedawny pacjent oświadcza, że teraz to ma TAK LUŹNĄ ŻUCHWĘ, że BEZ PROBLEMU WŁOŻY SIĘ ŻARÓWKĘ I WYJMIE... po czym niewiele myśląc, bierze ją ze stołu... wkłada...I KLIK...... ZNOWU BLOKADA!!!!!
Teraz to się towarzystwo prawie posiusiało. Wiedzieli, że trzeba na pogotowie, po zastrzyk. No, ale nie wezwą tej samej korporacji ("TAXI"), bo to wstyd jak trafią na tego samego taksówkarza. Zadzwonili do innej. Podobnież, jadą potem na pogotowie, teraz to umierają ze śmiechu... wchodzą na oddział i spotykają znajomego taksówkarza z poprzedniej korporacji... Z ŻARÓWKĄ W USTACH. :-DDD
hmmm może spróbowac :)