Mieczyslaw
/ 2009-01-18 08:45
/
Uznany Gracz Giełdowy
Witam
Kryzys finansowy głównie w głowach
Niepewność. To słowo najlepiej określa obecny rok. Spowolnienie w polskiej gospodarce jest pewne, nikt tylko nie wie, jak będzie ono głębokie. Wiele wskazuje na to, że w głęboką recesję nie wpadniemy. Nadzieje te mogą przekreślić jednak strach
banków przed udzielaniem kredytów oraz napędzane przez katastroficzne prognozy obawy konsumentów przed wydawaniem pieniędzy.
Jeśli gospodarka będzie rosła, to bezrobocie utrzyma się mniej więcej na poziomie 9,4 proc., a inflacja wyniesie około 3 proc. To wszystko uda się jednak tylko przy założeniu, że po pierwsze - banki wznowią kredytowanie gospodarki realnej, które zostało gwałtownie przystopowane w październiku ub. roku, po drugie - NBP zredukuje stopy procentowe, wreszcie po trzecie - światowa recesja okaże się słabsza niż najbardziej pesymistyczne prognozy.
Jak spowolnienie widać z perspektywy praktyków? Jednym z najlepszych punktów obserwacyjnych są firmy zajmujące się ubezpieczaniem wierzytelności.
- Obserwujemy zaczynające się problemy z płynnością polskich firm. Głównie dotyczy to przypadków z niektórych branż, takich jak motoryzacyjna, budowlana czy stalowa, i powiązanych z nimi obszarów - mówi Katarzyna Kompowska, prezes Coface Poland.
Na gorszą koniunkturę nałożył się jeszcze kryzys na rynkach finansowych, który powoduje, że bardzo wzrósł koszt pieniądza, a dostęp do niego jest utrudniony. Wiele zadłużonych firm, działających w sektorach o podwyższonym ryzyku, musi się liczyć ze wzrostem kosztów finansowania. Nie wszystkie na to stać i w efekcie niektóre z nich niestety nie są w stanie poradzić sobie z obsługą zadłużenia. Z jednej strony nie sprzyja im rynek, bo jest dekoniunktura, a z drugiej instytucje finansowe zaniepokojone sytuacją w tych firmach zmieniają warunki finansowania. - Wówczas dochodzi do sytuacji kryzysowych, w których czasami jedynym wyjściem jest ogłoszenie niewypłacalności.
Przedsiębiorcy pytani w ankietach o kryzys w większości twierdzą, że jeszcze nie odczuwają jego skutków, ale się go boją.
Według sondażu przeprowadzonego jeszcze w październiku ub. roku przez Business Centre Club skutki gorszej koniunktury już odczuwało 39 proc. firm, ale obawiało się ich aż 91 proc. przedsiębiorców
Sytuacja jest bardzo dynamiczna, zmienia się z dnia na dzień - nawet gdy kondycja firmy jednego dnia nie wygląda źle, za parę dni zdarzy się coś, co powoduje, że zapada się ona jak domek z kart.
Lepiej - wbrew pozorom - radzą sobie banki oraz budownictwo. Chociaż w obu tych sektorach sytuacja również się pogarsza, to proces ten następuje powoli.
- Ostatnie kwartały ub. roku dla branży budowlanej oceniamy jako dobre, charakteryzujące się stałym wzrostem. Portfel zamówień Grupy opiewa na 7 mld złotych do realizacji w dwóch kolejnych latach, a nowe znaczące kontrakty stale się pojawiają - mówi Konrad Jaskóła, prezes Polimeksu- Mostostalu.
Jego zdaniem, w najbliższym czasie pojawią się również dalsze kontrakty w sektorze energetycznym dotyczące m.in. budowy instalacji odsiarczania spalin w elektrowni czy realizacji nowych bloków energetycznych (planowana corocznie budowa ok. 1000 MW mocy powinna przełożyć się na inwestycje rzędu ok. 2 mld euro) oraz zwiększona podaż kontraktów w sektorze drogowym. Prezes Polimeksu-Mostostalu chociaż ma świadomość, że również jego firmę mogą dotknąć negatywne trendy, jakie zakłóciły gospodarkę światową, to przekonuje, że pozycja spółki na rynku jest stabilna.
Wśród branż najmocniej już dotkniętych kryzysem jest natomiast niewątpliwie branża stalowa. Zwolnienia grupowe w 2009 roku zapowiedział ArcelorMittal Poland.
Spółka pożegna się z ponad 1000 osób.
Spadek produkcji ma wynieść ok. 30 proc. Problemy producentów rykoszetem uderzają w dystrybutorów stali.
- Kryzys na światowym rynku finansowym raczej nas nie ominie - uważa Jerzy Bernhard, prezes zarządu Stalprofilu SA.
Przyznaje, że producenci ograniczają produkcję i korygują swoje plany inwestycyjne.
Efektem jednak, jego zdaniem, będzie postępująca konsolidacja - m.in. jego firma kontynuuje strategię polegającą na budowie grupy kapitałowej.
Kłopoty przemysłu stalowego już uderzają w dostawców. Z jednej strony malejący popyt, a z drugiej dołujące ceny węgla powodują, że oszczędności gorączkowo szukać muszą spółki węglowe. Szczególnie mocno odczuwają kryzys producenci węgla koksowego.
Patrząc na notowania giełdowe, widać z kolei, że wśród sektorów, które już bardzo boleśnie odczuły spowolnienie, jest chemia.
Na wszystkich, ale chyba szczególnie na firmy energetyczne, negatywny wpływ będzie miało pogorszenie się warunków uzyskiwania kredytów. Droższy pieniądz w przypadku długoterminowych inwestycji, do których polska energetyka się właśnie przymierza, może zmusić całą branżę do zrewidowania planów.
O tym, że istnieje takie ryzyko, ostrzegają przedstawiciele największych firm energetycznych, m.in. Tauron Polska Energia.
Są oczywiście i przykłady pozy