Damian SP
/ 188.33.2.* / 2010-01-11 21:20
Wpis znaleziony na forum, ukazuje prawdziwe kulisy działania BPH I pana Wancera
~Cortezz / 2006-12-11 16:45/ Pracowałem w BPHu na stanowisku dyrektorskim. Odszedłem, gdy centrala banku postanowiła zmienić filozofię podejścia do klientów! Z takiej, w której liczy się klient, jakość obsługi przy jednoczesnym maksymalnym zarobku na kliencie, na filozofię maksymalnego drenażu kieszeni klienta, bez zachowania jakości obsługi. Co w tej chwili ma miejsce. Co doprowadziło do sytuacji, gdy okradzionym klientom proponuje się partycypację w kosztach poniesionych w wyniku niedopilnowania, aby pracownicy nie kradli. A kradną na potęgę!!!! Centrala BPHu ukrywa fakt, że średnio rocznie pracownicy banku okradają go i jego klientów na setki tysięcy złotych!! Współpracują z grupami przestępczymi, podając dane osobowe majętnych klientów i wystawiając ich na "odstrzał"... W 2003 roku dyrektorka jednego z warszawskich oddziałów pocztą wewnętrzną banku prosiła, aby wypłaty klientów jej oddziału, realizowane w innych oddziałach, sprawdzane były wielokrotnie i bardzo dokładnie, bo w samym 2003 roku, przy pomocy podrobionych dowodów osobistych - nie tyle podrobionych, co skopiowanych!!! - skradziono w jej oddziale ponad 2 000 000 złotych!!!! Wancer wszystko ukrywa. Departament bezpieczeństwa banku nie jest w stanie zabezpieczyć klientów. Departament audytu wewnętrznego większości oddziałów banku nie sprawdził od 8 lat!!! Podsumowując... kradzieże będą miały miejsce - w każdym razie w BPHu - dopóki system kontroli wewnętrznej nie zacznie tam działać... A Wancer oszczędza na audycie, bo według jego kalkulacji nakłady na audyt są niepotrzebne, bo pieniądze są ubezpieczone. Tylko, dlaczego ich nie oddaje okradzionym??
Ot cała tajemnica sukcesu panie redaktorze.