ździcho
/ 178.36.210.* / 2012-10-27 10:20
A ja mam to głęboko, kto zarobi, a kto nie.
Tyle, że oni mają głęboko, kto będzie żył, a kto nie. Inna rzecz, to sprawa splendoru. Doktór to panisko, a panisko ma siedzieć w swoim gabinecie w fotelu obitym skórą z kotów syjamskich i jazda w karetce uwłaczałaby jego godności. No chyba, ze szofer w białych rekawiczkach wiózłby go limuzyną (z tapicerką z kotów syjamskich)za ta karetką.
Chodzi mi o to, że lekarz, który studiował medycynę przez 6 lat, potem miał roczny staż
Wiem, w odróżnieniu od ratownika zdiagnozuje. Ale wtedy musieliby wsiąść do karetki kardiolog, diabetolog, anestezjolog, ginekolog, internista, ortopeda i po kolei musieliby w drodze z niej wysiadać ci, co tam sie nie przydadzą i wracać na piechotę. W tej karetce powinien znajdować się lekarz OGÓLNY z WIELOLETNIM stażem i doświadczeniem. A z tą tracheotomią na przykład: Skąd ratownik ma wiedzieć, czy są wskazania, czy przeciwwskazania czy ją zastosować? I to jest właśnie sens tej polityki. Za zgon lub powikłania beknie ratownik a Pan Doktór umyje rączki niczym Piłat, po czym ponownie będzie się upajał swoimi dyplomami wiszącymi w jego ekskluzywnym gabinecie.