Forum Polityka, aktualnościKraj

Zmiany w Karcie Nauczyciela. Będzie ogólnopolski protest?

Zmiany w Karcie Nauczyciela. Będzie ogólnopolski protest?

Wyświetlaj:
ździcho kuźwiak / 77.255.232.* / 2013-11-05 17:31

Chodzi głównie o umiejscowienie komisji dyscyplinarnych dla nauczycieli przy samorządach

Bardzo dobrze. Te komisje zrobią odsiew z prawdziwego zdarzenia i porozbijają rodzinne klany nauczycielskie. Wówczas można będzie przeprowadzic nabór ludzi kompetentnych.
dgen / 2013-10-25 16:52 / Tysiącznik na forum
a czy my mamy jakąkolwiek oświatę i szkolnictwo ?
przedwojenny maturzysta biegle władał dwoma nowożytnymi językami obcymi, czytał w oryginale owidiusza i inne klasyczne dzieła starożytne (greka, łacina), prowadzić mógł dyskursy na temat ekonomii, polityki, sztuki i stosunków międzynarodowych - to była elita, która z powodzeniem mogła zajmować niższe stanowiska urzędnicze. Ale wtedy w szkołach uczyli profesorowie a nie ludzie , którzy każą do siebie mówić "profesor".
W połowie lat 50-tych aby uzyskać maturę trzeba było zdać ustnie i pisemnie egzamin ze WSZYSTKICH przedmiotów, których uczyło się w liceum !!!!!!!!!! Ale było to już ostatni powiew "przedwojnia". Potem było już tylko gorzej.
Jeszcze w lat ch 90-tych aby zostać magistrem należało zaliczyć jakieś 50-60 egzaminów i napisać pracę magisterską ślęcząc tygodniami w bibliotekach i robiąc notatki na wykładach. Potem nadeszła era internetu, kserowanych notatek i innych narzędzi prowadzących do zdebilenia absolwentów.
Gwoździem do trumny była możliwość otwierania w każdym powicie tzw. "szkół wyższych" - gdzie student był klientem, który za odpowiednie wynagrodzenie musiał. bez względu na swoje predyspozycje, otrzymać produkt w postaci dyplomu licencjata.
Mamy więc w RP milionowe rzesze ułomnych intelektualnie absolwentów z "wyższym" wykształceniem, którzy dysponują wiedzą ogólna na poziomie ucznia klasy 8-mej z lat 80-tych.
Osobnym problemem jest kadra zatrudniona w szkolnictwie, dla których szkoła to przede wszystkim miejsce ich pracy, gdzie uczeń jest tylko dodatkiem. Nie zdziwiłem się więc zbytnio, kiedy na zebraniu w szkole córki usłyszałem, że "przerwa jest dla nauczyciela a nie dla ucznia...." - jakbym się cofnął 25 lat wstecz do czasów PRL-u.
PełO_żondzi / 83.29.168.* / 2013-10-25 15:25
edukacja w PL to[...] najlepiej widać to po innowacyjności polskich firm, gdzie największym osiągnieciem technologicznym wciąż i nieustannie jest produkcja krasnali ogrodowych oraz kamieni do kiszenia kapusty

wprowadzić wreszcie konkurencję między szkołami, chociażby bon edukacyjny na początek[...]

### Post edytowany z powodu złamania regulaminu Forum MONEY.PL ###

[...]
prosto w oczy / 79.186.19.* / 2013-10-25 14:48
We łbach się wam "belfry" poprzewracało!!! Roczny płatny urlop na poratowanie zdrowia!!!!
Robotnikowi pracującemu na budowie w kurzu, hałasie, na mrozie, lub w deszczu, czy upale, do głowy nie przychodzi płatny miesiąc na "poratowanie zdrowia". Nie ma też 2 miesięcy wakacji, oraz ferii zimowych i wiosennych i przerwy w okresie świąt. Tygodniowy wymiar czasu pracy to 42 godziny, a nie 18, czy 20 i rudy każe mu pracować do 67 roku życia.

Ogarnijcie się, bo cierpliwość ludzi pracy się kończy, a jakość waszego "nauczania" jest pożałowania godna.
Prawie analfabetów wypuszczacie ze szkół i to każdego szczebla.
nauczyciel_mianowany / 5.60.73.* / 2013-11-05 16:10
Ta pozostałość z czasów komunistycznych o nazwie "urlop dla podratowania zdrowia" powinien zniknąć raz na zawsze. Tu się zgadzam całkowicie, chociaż sam od wielu lat jestem nauczycielem. Poza tym ja także będę musiał pracować do 67 roku życia, więc ten argument jest bez sensu. No i podstawowy błąd wynikający z nieznajomości realiów. Weź sobie do ręki "Kartę nauczyciela" i sam tam zobaczysz, że wymiar czasu pracy nauczyciela to nie 18 ani 20 godzin, tylko 40. 18 to liczba godzin, które nauczyciel pełnoetatowy musi spędzić "przy tablicy" z uczniami, dwie dodatkowe godziny (w szkołach ponadgimnazjalnych jedna) to czas, który powinien nauczyciel poświęcić uczniom w innej formie niż zwykła lekcja. Pozostałe 20 godzin to czas przeznaczony na całą resztę, a więc przygotowywanie się nauczyciela do zajęć lekcyjnych i pozalekcyjnych, przygotowywanie sprawdzianów, ocenianie ich, uzupełnianie szkolnej dokumentacji, organizowanie zebrań z rodzicami, indywidualne rozmowy z rodzicami, przygotowywanie akademii i innych imprez okolicznościowych i wiele więcej. W konsekwencji sprawia to, że będąc nauczycielem mianowanym, po uwzględnieniu wszystkich dodatków, mam 13zł netto za godzinę pracy (po 5 latach studiów i wielu dodatkowych kursach, szkoleniach, warsztatach itp.). Nie należy też zapominać, że czas pracy nauczyciela w praktyce nie jest normowany i wg niezależnych badań średni czas pracy nauczyciela zatrudnionego na pełny etat to około 43 godziny tygodniowo!

Tak z innej strony patrząc czasem się w Polsce ludzie rzucają, że nauczyciel za mało pracuje, a na zachodzie więcej. Szkoda, że nie widzą te osoby także drugiej strony medalu. Tam przede wszystkim nauczyciele zarabiają kilka razy więcej niż w Polsce. Poza tym zajmują się przede wszystkim nauczaniem, a nie szkolną biurokracją, czy przygotowywaniem wszystkiego. W USA (i pewnie by się gdzieś jeszcze coś takiego znalazło) nauczyciel uczący przychodzi na lekcję i ma wszystko przygotowane, czasem nawet łącznie ze scenariuszem zajęć. On ma tylko nauczać. Całą resztą zajmują się inni. Gdyby tak było w Polsce, to mogę prowadzić tygodniowo 40 lekcji. Ale pod warunkiem, że gdy wracam do domu, mogę się zająć sobą i swoją rodziną, a nie ciągle siedzieć w jakichś szkolnych papierach.

Więc podsumowując: ludzie, zanim coś skrytykujecie, dowiedzcie się, jak jest w rzeczywistości. Co więcej - jestem za tym, żeby "Karta nauczyciela" była zlikwidowana, a nauczyciel był zatrudniany zgodnie przepisami obowiązującymi wszystkich innych. Skończyłoby się wykorzystywanie nauczycieli i dodawanie im obowiązków, których się nie da wykonać w ciągu 40 godzin tygodniowego wymiaru czasu pracy.

Jeśli natomiast chodzi o artykuł, to jestem przeciwnikiem wszelkich związków zawodowych, w tym ZNP, ponieważ prawda jest taka, że związkowcy dbają wyłącznie o własną kieszeń, a tych, których interesy powinni chronić, mają w "głębokim poważaniu". Nie ma na świecie większych darmozjadów niż związkowcy!
Wiki856 / 89.228.34.* / 2013-10-25 18:51
Ale ktoś tych analfabetów w domu wychowuje... Mnie uczyła czytać mama, a nie panie z zerówki, które mają na głowie 30 sztuk rozbrykanych bachorów... Tabliczki mnożenia też uczyła mnie mama, a nie tłumoki w gimnazjum nie wiedzą, ile jest 4x4... Zajmijcie się trochę Waszymi dziećmi, a nie macie gdzieś, co ono robi i z kim... Przejrzyj zeszyt rodzicu, zapytaj go/ją jak minął dzięń, a nie znad obiadu oglądając TV zapytasz "co w szkole"....
pola989930 / 178.183.209.* / 2013-10-26 07:20
właśnie dlatego,że przeglądałam zeszyty i podręczniki dzieci musiałam uzupełniać luki w wiedzy i wychowaniu moich dzieci,co przeniosło się potem na ich kolegów i tak z rozpędu trwało przez wiele lat.Przy tym korzystałam z rad ojca belfra i moich profesorów,którzy nigdy droga Wiki856 nie nazwaliby młodych ludzi bachorami czy" tłomokami".Mam nadzieję,że nie masz nic wspólnego z nauczaniem,bo Twój wpis pokazuje braki w poprawnej budowie zdania.Jeśli jednak jesteś związana ze szkolnictwem,to właśnie dzięki takim jak Ty,brałam na siebie ogrom pracy,by móc kształcić dzieci na dobrych zagranicznych uniwersytetach.Ja straciłam zdrowie,ale nie żałuję gdy słyszę dziecko mówiące,że słuchało wykładów z otwartą buzią i oglądam filmy,na których odbiera dyplom z wyróżnieniem z rąk rektora szanowanej w świecie uczelni.

Najnowsze wpisy