Popczytajcie to:
" przeddzień ogłoszenia nowej listy leków refundowanych przez rząd Tuska wykupił
akcje firmy farmaceutycznej, która zyskała na tej decyzji. Wcześniej, dzięki błyskawicznej zmianie prawa przeforsowanej przez PO, sąd umorzył sprawę przeciwko niemu. Od dziennikarki, która pokazała, jak powstawało jego imperium, żąda miliona złotych. Ryszard Krauze jest oligarchą, o którego związkach z władzą za rządów PO słychać najczęściej.
Lata Krauze nad Warszawą. W samolocie kończy się paliwo, a zniecierpliwiony biznesmen krzyczy: „Powiedzcie mi, jakie są wyniki wyborów, bo nie wiem, czy lądować, czy nie” – taki dowcip krążył po Sejmie w 2007 r. „Największy płatnik”, „pan Rysiek z Gdyni”, „ten, co samolotem lata”, „mistrzu gruby” – to malownicze określenia biznesmena, jakich użyli wówczas w podsłuchanych telefonicznych rozmowach komendant główny policji Konrad Kornatowski i były prezes PZU Jaromir Netzel.
W 2007 r. zawrotna biznesowa kariera Ryszarda Krauzego, mająca korzenie w PRL, wydawała się zagrożona. Ale wszystko zmieniło się po wyborach wygranych przez PO.
Niesamowity instynkt akcjonariusza Krauzego
22 grudnia 2011 r. Ryszard Krauze wykupuje 120 mln akcji firmy Bioton. W komunikacie giełdowym Bioton informuje, że Krauze kupił je po 7 gr, czyli za blisko 8,4 mln zł. Jak ujawniła „Gazeta Polska Codziennie”, stało się to na dzień przed opublikowaniem przez rząd nowej listy refundacyjnej leków. Okazało się, że jest ona korzystna dla Biotonu. Bo znalazła się na niej insulina ludzka produkowana przez Bioton, a nie ma tzw. insuliny analogowej. Ministerstwo Zdrowia zignorowało tym samym apele lekarzy oraz osób chorych na cukrzycę, którzy domagali się refundacji insuliny analogowej. Od kilku lat stara się o to m.in. Polskie Stowarzyszenie Diabetyków.
Według zapewnień zakup akcji przez Krauzego miał być długoterminową inwestycją w spółkę. Wraz z zależnym od niego Prokom Investments gdański biznesmen zwiększył swój faktyczny udział w firmie do blisko 27 proc. Tymczasem okazała się sukcesem od razu: kurs akcji Biotonu wzrósł o ponad 16,5 proc.
Miał prawo złożyć fałszywe zeznania
Kłopoty Krauzego przed zwycięstwem PO wydawały się poważne. 30 sierpnia 2007 r. prokuratura wydała postanowienie o jego zatrzymaniu. Oligarcha był w tym czasie za granicą. 18 września prokurator poinformował, że Krauze jest podejrzany o składanie fałszywych zeznań i utrudnianie śledztwa w sprawie przecieku z akcji CBA w resorcie rolnictwa. Groziło mu za to do pięciu lat pozbawienia wolności.
21 października odbyły się wybory parlamentarne, które wygrała PO, a 16 listopada został powołany gabinet Donalda Tuska. Za rządów PO losy Krauzego odwróciły się jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki.
4 grudnia 2007 r. media podały informację, że prokurator cofnął nakaz jego zatrzymania. Wobec tego Krauze wrócił do Polski i został przesłuchany. Otrzymał zarzut składania fałszywych zeznań i utrudniania śledztwa. Jednak w listopadzie 2009 r. prokuratura umorzyła śledztwo przeciwko niemu. Uznała, że składając fałszywe zeznania, realizował swoje prawo do obrony.
Problemy mają za to ci, którzy zajmowali się działalnością Krauzego. 6 października 2009 r. prokuratura w Rzeszowie przedstawiła szefowi CBA Mariuszowi Kamińskiemu zarzuty m.in. przekroczenia uprawnień i popełnienia przestępstw przeciwko wiarygodności dokumentów w związku z aferą gruntową. We wrześniu 2010 r. został przeciwko niemu skierowany do sądu akt oskarżenia. Pod tym pretekstem Tusk wyrzucił Kamińskiego z CBA.
Sprawa u sędzi rozgrzanej
Od Anity Gargas, szefowej działu śledczego „Gazety Polskiej Codziennie”, Krauze domaga się kuriozalnej sumy miliona złotych. W procesie, który wytoczył jej z krytykowanego przez środowisko dziennikarskie art. 212 k.k., jednym z jego pełnomocników jest adwokat z kancelarii Romana Giertycha.
Sprawa dotyczy dwóch programów Anity Gargas „Misja specjalna”, wyemitowanych w TVP po wybuchu afery przeciekowej i słynnym spotkaniu szefa MSW Janusza Kaczmarka w prywatnym apartamencie Krauzego na 40. piętrze hotelu Marriott. Była w nich mowa o powiązaniach Krauzego ze światem polityki. Podkreślano, że w jego spółkach pracują byli politycy, a także byli funkcjonariusze służb specjalnych. Krauze uznał, że został pomówiony – chodziło m.in. o sugestie, że w latach 80. miał związki ze środowiskiem zorganizowanej przestępczości.
Sprawę prowadzi sędzia Agnieszka Matlak, ta sama, która w 2010 r. przed wyborami prezydenckimi orzekała w procesie dotyczącym zarzutów PiS, że Platforma miała plany prywatyzacji służby zdrowia. Bronisław Komorowski powiedział po korzystnym dla PO wyroku: „Jeśli ktoś jeszcze powtórzy takie zarzuty, to sędzia jest jeszcze rozgrzany, załatwimy tę sprawę szybko”.
„Jakże ja ci to wytłumaczę”
5 października 2011 r. Marek Goliszewski, prezes Business Centre Club, pi