karteczekkredytowy
/ 94.42.38.* / 2010-09-14 18:38
mikkeon, sam codziennie wypisuje kilka takich umów, ale:
1) Żagiel - nawet, jak klient dostanie kartę, może ja odesłać (klient podpisuje umowę o kredyt, a nie kartę - karta jest opcją, która bank może w przyszłości klientowi zaproponować)
2) Lukas - j/w - osobiście brałem 3 kredyty, karty nigdy nie przysłali
3) Sygma - podpisujesz od razu umowę o kartę i o limit, ale wystarczy poczytać umowę, aby wiedzieć, ze karta jest osobnym produktem, i nawet, jak przyślą, odesłać, napisać wypowiedzenie umowy limitu (pracownik banku zapewnił mnie, ze jak limitu nie aktywujemy, to klient nie ponosi żadnych opłat tj. np. 15 zł za pierwszy rok użytkowania karty, ale zobaczymy, czy mi osobiście przyślą)
rozumiem Twoje obawy, bo sam jestem ciśnięty przez górę, aby sprzedawać kredyty jak najdroższe (mówiąc wprost - robić z ludzi debili), a w mojej sieci niestety najtańszy kredyt to i tak 19,5% na 10 miechów, więc jak widzisz 'rewelacja'.
kiedyś miałem też w robocie kredyt ge money banku i tam była odpowiednia taryfa, gdzie kredyt był od razu udzielany w poczet umowy o kartę NON-STOP (tak to się chyba nazywało) i klient miał przechlapane (duża kara za spóźnienie się z wpłatą raty), ale przeważnie wytłumaczenie co z czym i odsunięcie spłaty raty od daty otrzymywania wynagrodzenia, jak najdalej, powodowało, że ludzie się raczej na machlojki banku nie nacinali.
może napisz jaka to sieć handlowa (tajemnicy nie złamiesz i jaki to bank, to więcej będę mógł pomoc) i na koniec humorystycznego coś:
pracuje w dużej sieci i dostaje maila, kto ile gdzie sprzedał:
oczywiście te same sklepy co miesiąc brylują, tzn. sprzedają dużo kredytów i to takich, gdzie oprocentowanie to nie moje marne 19,5%, ale z 60% rocznie!!!!
tylko panowie managery zapomnieli, ze ja kalkulator to w pracy też mam...
i z tabeli wychodzi, ze aby dostać premie (co miesiąc) 1000 pln na pracownika za same raty, dany sklep musiałby wszystko sprzedawać w danym miesiącu na raty, a tu wychodzi, ze 30% to raty, reszta gotówka. powyższe ma na celu zmobilizowanie innych sklepów, 'aby goniły' króliczka, a nas to śmieszy.
zastanawia mnie tylko, czy mieszkańcy poszczególnych miejscowości są rzeczywiście debilami, zęby brać takie kredyty, bo może brak konkurencji w danym mieście, to nie wszystko jednak, zawsze można wziąć w banku kredyt gotówkowy, który jest dużo tańszy!!!! moi managerowie pewnie myślą, ze tak, skoro 1 sklep wali premie 4 tysie na 4 osoby, a 2gi oddalony o 15 km już ma problem z premia 100 pln na pracownika, przy takim samym obrocie!
podsumowując post: umowy od strony prawnej są na 100% ok, moralnie na 50% niezbyt, i to bardzo.
ale jak źle się z tym czujesz, albo szukaj innej pracy, albo próbuj ludziom tak tłumaczyć umowy, aby się nie nacinali na drakońskie umowy banków.
w razie pytań, pisz!