Protestuję. Uczono mnie, że reforma to szeroko zakrojone spektrum działań administracji państwowej polegającej na uprzednich konsultacjach z organizacjami pozarządowymi, przeprowadzonych konsultacjami społecznymi, przedstawienie form finansowania, celowości, szukaniu porozumień w przypadku sprzeczności, oprawa legislacyjna do środkowa cześć reformy, następnie, jeżeli uzyskuje akceptacje parlamentu i prezydenta, pozostaje odpowiednie vacatio legis na przygotowania (tutaj można pisać i pisać). To, co wciskają media jako reformę (kolejne wyświechtane słowo) nazywam retuszem, nowelizacją, makijażem, zmienieniem bielizny nie reformą. Znając nasze "reformy" (wychodzi sobie premier, że może być ale niekoniecznie, na drugi dzień powie, że będzie, ale może nie być) wszyscy będą ad hoc doklejać rozwiązania. Tylko dziecko to nie plastelina. Odnośnie skrócenia wieku, są plusy i minusy, zdania nie mam wyklarowanego.
Zapraszam pod: www.kontrowersje.net