16 grudnia w Japonii odbędą się przyspieszone wybory parlamentarne. Do tradycyjnej już rywalizacji dwóch najsilniejszych partii w państwie, Demokratycznej i Liberalno-Demokratycznej, może dołączyć się trzecia siła – „Sojusz na Rzecz Odrodzenia”. Choć niezależnie od tego, kto zwycięży, wyborcy będą głosować nie dlatego, że dana partia im się podoba, ale dlatego, że rozczarowały ich pozostałe. Kolejne wybory parlamentarne w Japonii powinny były odbyć się w 2013 roku. Jednak krytyka, jaka spadła na rząd demokratów, zmusiła lidera partii, premiera Yoshihiko Nodę do rozwiązania parlamentu. Przedwyborcza kampania była krótka i ostra. Najgorzej przygotowani byli do niej właśnie demokraci. U władz byli tylko przez trzy lata i Japończycy nie mogą przypomnieć sobie żadnych ich osiągnięć, uważa profesor Instytutu Państw Wschodu Anatolij Koszkin. Zmienili skład rządu, ale wbrew oczekiwaniom, nic to nie dało. Ponadto, do rządu jako minister sprawiedliwości wszedł człowiek, który został potem oskarżony o związki z japońską zorganizowaną przestępczością. Poparcie spadało i według ostatnich sondaży było na poziomie 17 %, podczas gdy granicą alarmową jest próg 20 %. Władza demokratów przypadła na nienajlepszy okres w historii państwa. Musieli nie tylko dać sobie radę z zadłużeniem pozostawionym przez poprzedników, ale i walczyć ze skutkami światowego kryzysu ekonomicznego oraz skutkami awarii elektrowni jądrowej w Fukushimie. Ich powolność i niezdecydowanie były krytykowane zarówno zagranicą, jak i w kraju. Wreszcie, demokraci sami ściągnęli na siebie niechęć ludności przyjmując szereg niepopularnych ustaw. Ostatnią kroplą, która przepełniła czarę był nowy podatek, wyjaśnia Anatolij Koszkin. Demokraci, na przekór swoim obietnicom, które dali trzy lata temu, podnieśli tzw. podatek obrotowy do 10 %. To oznacza, że przy każdym zakupie, podczas korzystania z każdej usługi, Japończycy oprócz ukazanej ceny, dopłacają jeszcze 10 %, które wędrują do budżetu. Wszyscy eksperci prognozują zwycięstwo w nadchodzących wyborach Partii Liberalno-Demokratycznej. To najstarsza i najsilniejsza siła polityczna państwa, która praktycznie nieprzerwanie rządziła w okresie od 1995 do 2009 roku. Jej specyfika polega na tym, że nie ma konkretnego programu, a tylko kilka ogólnych zasad, a konkretna polityka jest określana przez konkretnego przewodniczącego partii na konkretny okres. Jak można sądzić na podstawie ostatnich wypowiedzi szefa japońskich liberalnych demokratów Shinzo Abe, w najbliższym czasie państwo może czekać reforma Banku Centralnego i podporządkowanie go państwu. A także wstąpienie Japonii do Sojuszu Transoceanicznego, aby zadowolić USA, co może negatywnie wpłynąć na rolnictwo. Jednak te propozycje nie zatrzymają partii na drodze do zwycięstwa, uważa kierownik katedry orientalistyki MGIMO Dmitrij Strielcow. Najprawdopodobniej, Partia Liberalno-Demokratyczna zwycięży dlatego, że zachowanie wyborcze Japończyków cechuje falowanie. Wyborcy popierają jedną siłę polityczną, potem się rozczarowują i zaczynają popierać drugą siłę, aby tę pierwszą ukarać za niespełnione nadzieje. Zbliżające się wybory są interesujące dlatego, że w spór demokratów i liberalnych demokratów po raz pierwszy od dłuższego czasu może wmieszać się trzecia siła. To koalicja dwóch młodych partii: „Sojuszu na Rzecz Odrodzenia” i Partii Słońca. Przez ostatnie lata zajmowały się krytykowaniem doświadczonych polityków i proponowaniem kontrowersyjnych reform. Na przykład, lider Sojuszu na Rzecz Odrodzenia Toru Hashimoto już nie raz występował z inicjatywą wprowadzenia bezpośrednich wyborów premiera, zmniejszenia liczby miejsc w parlamencie oraz rewizji konstytucji. Dzięki temu zdobył popularność, ale dla zwycięstwa koalicji dwóch partii na wyborach tego może okazać się za mało, uważa kierownik Centrum Badań Japońskich Instytutu Dalekiego Wschodu RAN Walerij Kistanow. Oni nie mają nic na swoim koncie. Nie mają poważnego programu, nie mają wizji przyszłości, ani kadr. Występują tylko z szeregiem politycznych haseł. Myślę, że będą na nich głosować ci obywatele Japonii, którzy rozczarowali się zarówno Patią Demokratyczną, jak i Partią Liberalno-Demokratyczną. Japończykom teraz, jak nigdy dotąd, obojętna jest polityka zagraniczna. Potrzebne im są adekwatne reformy krajowe, uzdrowienie gospodarki. Eksperci wątpią, aby którejś z partii pretendujących do zwycięstwa w wyborach udało się zaspokoić te potrzeby. Jednak niepokoi co innego, a mianowicie, że na tle ogólnej obojętności wobec stosunków międzynarodowych politycy nagle zainteresowali się nimi i już dokonali szeregu głośnych oświadczeń. Dotyczy to m.in. lidera liberalnych demokratów Shinzo Abe, który obiecał zdecydowanie walczyć o interesy Japonii w sporach terytorialnych. Zatem rezultatem wyborów parlamentarnych w Japonii może stać się nie polepszenie wewnętrznej sytuacji kraju, ale pogorszenie polityki zagranicznej.
Więcej na: http://radiorp.pl/wybory-w-japonii-przeciw-wszystkim/85/11/19/03/0