Forum Forum inwestycyjneForex

Zobacz, jaka waluta była w centrum uwagi inwestorów

Zobacz, jaka waluta była w centrum uwagi inwestorów

Wyświetlaj:
borsuk007 / 2012-12-15 20:23
Wreszcie jest! Termin wyborów do japońskiego parlamentu został ustalony. Po porozumieniu się z opozycją w sprawie uchwalenia kluczowych ustaw, premier Yoshihiko Noda ustalił, że głosowanie odbędzie się 16 grudnia. Starcia na scenie politycznej wchodzą więc w kluczową fazę. Mimo że kampania oficjalnie rusza dopiero dwanaście dni przed podaną datą.
Premier Japonii trzymał wszystkich w niepewności od sierpnia, kiedy został zmuszony do złożenia opozycyjnym partiom obietnicy przedterminowych wyborów w zamian za poparcie dwukrotnego podniesienia podatku konsumpcyjnego przez rządzącą Partię Demokratyczną (PD). Przez te kilka miesięcy Noda przy każdej okazji wykręcał się i wzbraniał od podania konkretnej daty rozwiązania niższej izby japońskiego parlamentu. Politykom Partii Liberalno-Demokratycznej (PLD) nieraz puszczały nerwy, gdy szef rządu jak mantrę powtarzał, że dotrzyma słowa i zwoła wybory „w najbliższym czasie”. Czas ten nadszedł w trakcie trwającej obecnie nadzwyczajnej sesji parlamentu, podczas której rząd planuje uchwalić rzutem na taśmę pewne akty prawne.
Ratowanie kraju czy poprawa wizerunku?
Nad jakimi projektami będą obradować japońscy parlamentarzyści? Kluczowe są dwie ustawy, od przegłosowania których Noda uzależnił rozwiązanie Izby Reprezentantów w piątek 16 listopada.
Od kilku tygodni politycy PD podkreślają znaczenie ustawy pozwalającej rządowi na emitowanie obligacji w celu sfinansowania deficytu budżetowego. Rząd powtarza, że w przypadku jej nieuchwalenia kraj czeka spadek z „fiskalnego klifu”, gdyż administracja nie będzie posiadała wystarczającej ilości środków do marca 2013 roku (koniec roku podatkowego). Wartość obligacji ma bowiem wynieść 38 bilionów jenów (475 miliardów dolarów). Ponadto ustawa zezwoli rządowi na bezwarunkowe emitowanie tego typu obligacji do 2015 roku podatkowego.
Drugim projektem jest reforma przepisów prawa wyborczego, które Sąd Najwyższy uznał w zeszłym roku za niekonstytucyjne. Chodzi o zlikwidowanie okręgów, z których do Izby Reprezentantów wchodziła jedna osoba, w pięciu najmniej zaludnionych prefekturach. Prowadziło to do tego, że różnica w wadze głosów pomiędzy największym a najmniejszym okręgiem wyborczym była tak duża, że Sąd uznał ją za niezgodną z konstytucją.
Poza tymi ustawami Noda i lider PLD Shinzō Abe uzgodnili, że podczas przyszłej sesji zwyczajnej parlamentu w styczniu partie zgodnie zagłosują za zmniejszeniem liczby posłów w niższej izbie (ze 480 do 440) oraz cięciami pensji parlamentarzystów. Poczynając od października przyszłego roku, do kwietnia 2015 roku w trzech fazach zarobki polityków spadną o 2,5%.
Powstaje zatem pytanie zawarte w podtytule. Czy powyższe działania są podejmowane, gdyż reformy są kluczowe dla dalszego funkcjonowania państwa, czy PD pragnie coś nimi ugrać w kontekście wyborów? Zdaje się, że po trosze obie tezy są prawdziwe, lecz z naciskiem na tę pierwszą. O wadze ustawy dotyczącej obligacji świadczyć może brak sprzeciwu PLD w stosunku do niej od samego początku. Z pewnością Japonia potrzebuje reform finansowych i dlatego omawiane projekty ustaw mają znaczenie (choćby symboliczne).
Nie ulega jednak wątpliwości, że czas działa na niekorzyść Nody i partii rządzącej. Poparcie PD wciąż drastycznie spada, a dalsze odkładanie wyborów pozwalałoby tylko opozycji na coraz głośniejsze nazywanie premiera kłamcą, bo przecież obiecał zwołanie elekcji „w najbliższym czasie”. Dodatkowo im później Japończycy pójdą do urn, tym prawdopodobnie lepiej zaprezentują się nowe partie, takie jak Stowarzyszenie Odnowy Japonii (Nippon Ishin no Kai – w skrócie NIK). Ugrupowanie Tōru Hashimoto będzie miało po prostu więcej czasu na wystawienie i wyeksponowanie swoich kandydatów w całym kraju.
Perspektywy dla nowych graczy
Jeśli mówimy o wyborach, nie sposób nie wspomnieć o fenomenie burmistrza Osaki. Partia Hashimoto będzie się liczyć w grudniowym głosowaniu, co do tego nie ma wątpliwości. Od pewnego czasu lider NIK jeździ po zachodniej części Japonii i intensywnie promuje polityków swojego ugrupowania. Sam Hashimoto mówi, że nie wystartuje w wyborach, ale wiadomo, że to jego postać będzie koniem napędowym kampanii Nippon Ishin no Kai.
Partia z Osaki sukcesywnie buduje swoją pozycję, ale wciąż wielu komentatorów podkreśla, że w skali całego kraju popularność Stowarzyszenia nie jest taka, jakiej by sobie jego członkowie życzyli. Hashimoto, jak na tak krótką obecność w ogólnokrajowej polityce, ma duże poparcie społeczne, jednak przed nim jeszcze wiele pracy. Tym bardziej, że nie ma powszechnej wiedzy wśród Japończyków co do postulatów NIK-u. Partia wciąż jest na etapie kreowania swojego wizerunku.
Pewne jest, że Nippon Ishin no Kai szuka sojuszy. Współpraca z niewielką Minna no Tō jest już niemalże pewna, ale ważniejszy jest inny potencjalny partner. Nie od dzisiaj wiadomo, że Tōru Hashimoto ma bliskie relacje z Shintarō Ishiharą. Były już (25 października zrezygnował) gubernator
borsuk007 / 2012-12-15 20:05
16 grudnia w Japonii odbędą się przyspieszone wybory parlamentarne. Do tradycyjnej już rywalizacji dwóch najsilniejszych partii w państwie, Demokratycznej i Liberalno-Demokratycznej, może dołączyć się trzecia siła – „Sojusz na Rzecz Odrodzenia”. Choć niezależnie od tego, kto zwycięży, wyborcy będą głosować nie dlatego, że dana partia im się podoba, ale dlatego, że rozczarowały ich pozostałe. Kolejne wybory parlamentarne w Japonii powinny były odbyć się w 2013 roku. Jednak krytyka, jaka spadła na rząd demokratów, zmusiła lidera partii, premiera Yoshihiko Nodę do rozwiązania parlamentu. Przedwyborcza kampania była krótka i ostra. Najgorzej przygotowani byli do niej właśnie demokraci. U władz byli tylko przez trzy lata i Japończycy nie mogą przypomnieć sobie żadnych ich osiągnięć, uważa profesor Instytutu Państw Wschodu Anatolij Koszkin. Zmienili skład rządu, ale wbrew oczekiwaniom, nic to nie dało. Ponadto, do rządu jako minister sprawiedliwości wszedł człowiek, który został potem oskarżony o związki z japońską zorganizowaną przestępczością. Poparcie spadało i według ostatnich sondaży było na poziomie 17 %, podczas gdy granicą alarmową jest próg 20 %. Władza demokratów przypadła na nienajlepszy okres w historii państwa. Musieli nie tylko dać sobie radę z zadłużeniem pozostawionym przez poprzedników, ale i walczyć ze skutkami światowego kryzysu ekonomicznego oraz skutkami awarii elektrowni jądrowej w Fukushimie. Ich powolność i niezdecydowanie były krytykowane zarówno zagranicą, jak i w kraju. Wreszcie, demokraci sami ściągnęli na siebie niechęć ludności przyjmując szereg niepopularnych ustaw. Ostatnią kroplą, która przepełniła czarę był nowy podatek, wyjaśnia Anatolij Koszkin. Demokraci, na przekór swoim obietnicom, które dali trzy lata temu, podnieśli tzw. podatek obrotowy do 10 %. To oznacza, że przy każdym zakupie, podczas korzystania z każdej usługi, Japończycy oprócz ukazanej ceny, dopłacają jeszcze 10 %, które wędrują do budżetu. Wszyscy eksperci prognozują zwycięstwo w nadchodzących wyborach Partii Liberalno-Demokratycznej. To najstarsza i najsilniejsza siła polityczna państwa, która praktycznie nieprzerwanie rządziła w okresie od 1995 do 2009 roku. Jej specyfika polega na tym, że nie ma konkretnego programu, a tylko kilka ogólnych zasad, a konkretna polityka jest określana przez konkretnego przewodniczącego partii na konkretny okres. Jak można sądzić na podstawie ostatnich wypowiedzi szefa japońskich liberalnych demokratów Shinzo Abe, w najbliższym czasie państwo może czekać reforma Banku Centralnego i podporządkowanie go państwu. A także wstąpienie Japonii do Sojuszu Transoceanicznego, aby zadowolić USA, co może negatywnie wpłynąć na rolnictwo. Jednak te propozycje nie zatrzymają partii na drodze do zwycięstwa, uważa kierownik katedry orientalistyki MGIMO Dmitrij Strielcow. Najprawdopodobniej, Partia Liberalno-Demokratyczna zwycięży dlatego, że zachowanie wyborcze Japończyków cechuje falowanie. Wyborcy popierają jedną siłę polityczną, potem się rozczarowują i zaczynają popierać drugą siłę, aby tę pierwszą ukarać za niespełnione nadzieje. Zbliżające się wybory są interesujące dlatego, że w spór demokratów i liberalnych demokratów po raz pierwszy od dłuższego czasu może wmieszać się trzecia siła. To koalicja dwóch młodych partii: „Sojuszu na Rzecz Odrodzenia” i Partii Słońca. Przez ostatnie lata zajmowały się krytykowaniem doświadczonych polityków i proponowaniem kontrowersyjnych reform. Na przykład, lider Sojuszu na Rzecz Odrodzenia Toru Hashimoto już nie raz występował z inicjatywą wprowadzenia bezpośrednich wyborów premiera, zmniejszenia liczby miejsc w parlamencie oraz rewizji konstytucji. Dzięki temu zdobył popularność, ale dla zwycięstwa koalicji dwóch partii na wyborach tego może okazać się za mało, uważa kierownik Centrum Badań Japońskich Instytutu Dalekiego Wschodu RAN Walerij Kistanow. Oni nie mają nic na swoim koncie. Nie mają poważnego programu, nie mają wizji przyszłości, ani kadr. Występują tylko z szeregiem politycznych haseł. Myślę, że będą na nich głosować ci obywatele Japonii, którzy rozczarowali się zarówno Patią Demokratyczną, jak i Partią Liberalno-Demokratyczną. Japończykom teraz, jak nigdy dotąd, obojętna jest polityka zagraniczna. Potrzebne im są adekwatne reformy krajowe, uzdrowienie gospodarki. Eksperci wątpią, aby którejś z partii pretendujących do zwycięstwa w wyborach udało się zaspokoić te potrzeby. Jednak niepokoi co innego, a mianowicie, że na tle ogólnej obojętności wobec stosunków międzynarodowych politycy nagle zainteresowali się nimi i już dokonali szeregu głośnych oświadczeń. Dotyczy to m.in. lidera liberalnych demokratów Shinzo Abe, który obiecał zdecydowanie walczyć o interesy Japonii w sporach terytorialnych. Zatem rezultatem wyborów parlamentarnych w Japonii może stać się nie polepszenie wewnętrznej sytuacji kraju, ale pogorszenie polityki zagranicznej.

Więcej na: http://radiorp.pl/wybory-w-japonii-przeciw-wszystkim/85/11/19/03/0
Wpisy na forum dyskusyjnym Money.pl stanowią wyraz osobistych opinii i poglądów ich autorów i nie powinien być traktowany jako rekomendacja kupna bądź sprzedaży papierów wartościowych. Money.pl nie ponosi za nie odpowiedzialności.

Najnowsze wpisy