ździcho
/ 62.244.129.* / 2011-02-04 21:32
czy niewinny zaciera ślady...? - Po co...?
Niewinny mataczy, dezinformuje, prowokuje, bezpodstawnie oskarża zabitych...?
Czy chodziło o czas na zatarcie śladów...?
Zgadzam się z Tobą, że to pytania retoryczne, bo odpowiedzi oczywiste. To jest jasne jka słońce, ze PO jest umoczona po uszy w kremlowskie szalbierstwo. Jednak daleki jestem od upierania się przy celowym zamachu. Przecież okazji nie brakowałoby. Rosja trzęsła się zawsze o swoją reputację, więc gdyby podjęto polityczną decyzję o "sprzątnięciu" kogokolwiek z pasażerów tego samolotu (no bo niby skąd mielibyśmy wiedzieć, ze akurat chodziło o Kaczyńskiego? Moskwie mógł równie dobrze podpaść ktokolwiek inny spośród tych 96ciu) to uczyniono by to na terytorium Polski lub gdziekolwiek indziej, byleby nie w Rosji. A mało to trutek, które metabolizują się w okamgnieniu w organizmie ofiary? Owszem, Tuskowi byłoby na rękę zrobić to na terytorium Rosji, jednakże choć to bydlak, to jednak nie idiota i robiłby nic takiego bez wiedzy Rosjan, bałby się. Moim zdaniem na to, co się stało złożyły się dwie rzeczy:
1) Ruscy nie chcieli przylotu Kaczyńskiego do Katynia, boi wiedzieli, że on leci tam robić porutę, więc postanowili go wygnać w cholerę do Witebska (rozmowy kontrolerów z Moskwą+mgła). Nie wzięli jednak pod uwagę (bo niby skąd?):
2) "Bylejactwa" i partactwa w Samarze podczas remontu tutki. Pewnie rżnęli w pokera przy samogonie i parę razy popukali gumowym młotkiem w tutkę, a potem przybili pieczątkę, że xopoШo i mieli w dupie. Dużo mówiło się przed katastrofą o problemach ze sterownością i z ciągiem przy podrywaniu maszyny w górę. Kaczyński był pechowcem - popadło na niego. Równie dobrze ten samolot mógł odmówić posłuszeństwa trzy dni wcześniej, być może wtedy usiadł resztką swoich możliwości po raz ostatni.
Wiadomo, ze Moskwa będzie chroniła dupę MAK, a Tusk to dupa w rzeczy samej i nie odważy się powiedzieć cokolwiek pod włos Moskwie.
Jezeli jednak upierasz się przy celowym zamachu, to chyba raczej bierz pod uwagę efekt działania jakiegoś pojedynczego świra - samobójcy obłożonego trotylem, który miał w tym jakiś osobisty interes, jakieś swoje porachunki z kimś śposród 96ciu, może ze stewardessą, która puściła go kantem...
Dlaczego
natychmiast wykluczono zamach, jeśli wszystkie procedury na całym świecie
przewidują badanie właśnie, także pod tym kątem...?
Wcale nie natychmiast. Zamach brano serio pod uwagę, zanim opublikowano pierwsze stenogramy rozmów w czerwcu (początkowo sam brałem zamach pod uwagę). Po tym czasie wrzawa zaczęła przygasać, tym bardziej, że wtedy coraz częściej brano pod uwagę to, że do Smoleńska leciano szrotem, a nie sprawną maszyną.