tesa1959
/ 2012-08-27 16:13
/
Tysiącznik na forum i pełna kultura
Nie rozumiem Cię. Czy uważasz, że wcześniej rzeczywiście było tak wielu dysgrafów, dysortografów, dyslektyków i czego tam jeszcze :0, a teraz jest ich mniej? Wiem z własnego podwórka: moje dzieci też mogły być dysortografami, gdybym poszła z tym do specjalisty, ale sama stałam się lekarzem robiąc im systematycznie dyktanda (codziennie 25 wyrazów), a błędy poprawiały pisząc poprawnie po dwie linijki. Wyeliminowałam do zera tak, że dwoje starszych było mistrzami ortografii (syn w kl. VIII, córka w III liceum). W dodatku mam kuzynkę, faktyczną "dys" (chociaż bez orzeczenia, gdyż takowych wówczas nie było, która bardzo ciężko pracowała nad swoją ortografią), gdyż chciała być polonistką i jest nią (już na emeryturze).
Nikt mi nie wmówi, że ortografii nie można wyćwiczyć. Nauczona doświadczeniem z własnymi dziećmi, to samo robię w szkole tzn. bez dyktand, ale przy okazji jakichkolwiek prac pisemnych czy sprawdzania zeszytów, dzieci mają obowiązek pisać poprawnie po dwie linijki i są efekty. Jeszcze 10 lat temu wielu wyrazów nie byłam w stanie przeczytać w myślach, bo np. miałam taki kwiatek "frzyzdgo", gdzie tylko samogłoski nie są błędne.