Witam, 29 marca wróciłam do pracy po 3 tygodniowych zwolnieniu , ponieważ poroniłam. Dziś 30 marca pracodawca dał mi wypowiedzenie o treści : Rozwiązuje z Panią umowę o pracę zawartą od dnia 01.05.2016 roku z zachowaniem 2-tygodniowego okresu wypowiedzenia, który upłynie w dniu 16.04.2016. W okresie wypowiedzenia w dniach 30.03-13.04.2016 udzielam zaległego urlopu wypoczynkowego w wymiarze 11 dni. W dniach 14-15.04.2016 zwalniam Panią ze świadczenia pracy z zachowaniem prawa do wynagrodzenia. Jednocześnie informuję, iż w terminie 7 dni od dnia doręczenia niniejszego pisma przysługuje Pani prawo wniesienia odwołania do Sądu Rejonowego - Sądu Pracy w Warszawie. Oczywiście powody do zwolnienia dał takie , że kot napłakał. Skoro pracujemy po 15h w sobotę po 12 h w niedziele. co drugi weekend za 1800 zł. godzinowo wychodzi ponad 200h na miesiąc. Jestem powiem szczerze zniesmaczona bo harowałam jak wół, aż po pół roku nabawiłam się zespołu cieśni nadgarstka. Oczywiście listę do podpisu daje bez weekendów tylko od poniedziałku do piątku, ale jest wiele powodów do "ale " bo człowiek pracował by mieć za co żyć. A tam czasem nie było nawet jak zjeść. Powiedział mi , że jak widział na kamerach jak sobie siedzimy ... No pracując non stop mając 4 dni wolne czasem 6 w miesiącu trudno ciągle być na nogach.. Zastanawiam się czy nie iść do inspekcji pracy lub do sądu lub adwokata o poradę. Nie chcę tam wracać ale czuje się bardzo zniesmaczona tą sytuacją bo wydaje mi się , że zwolnił mnie nie z powodu mojej "złej pracy" tylko z powodu tego , że jestem młoda i poroniłam, i że znów mogę zajść w ciążę.