W dniu 29.12.2011 r. ok.godz. 15.00 w sklepie Tesco Extra w Lesznie płacąc kartą kupiłem za 1399 zł.komputer notebook. Był on oryginalnie zapakowany, zaplombowany kapslem antykradzieżowym. W domu podczas montażu stwierdziłem, że nie pasuje bateria. Była o kilka milimetrów za szeroka i nie dawało się jej wsunąć w prowadnicę. W ciągu dwóch godzin zgłosiłem reklamację. W biurze obsługi klienta kilka osób z personelu sklepu próbowało włożyć baterię ale też nie mogli. W końcu zabrali całość na zaplecze, a mnie i mojej żonie kazano czekać w holu przy biurze obsługi klienta. Po ok. 30 minutach wróciły dwie panie z komputerem twierdząc, że mogą go przyjąć jako reklamacje i że sprawa zostanie wyjaśniona w ciągu ok. 2 tygodni. Muszą znaleźć sprawcę, który zamienił baterię. Żądałem unieważnia transakcji, zwrotu pieniędzy bądź wydania następnego sprawnego komputera. Odmówiono mi. Komputer miał być prezentem dla mojej żony, która w dniu 02.01.2012 r. wyjeżdża na kilka miesięcy do pracy do Egiptu. Po dwóch tygodniach reklamacji komputer nie będzie mi potrzebny. Czy sklep postąpił zgodnie z prawem nie anulując transakcji bądź odmówił wydania sprawnego sprzętu? Przecież sprzedali mi bubel.