Kenobi
/ 2007-06-17 13:10
/
Uznany malkontent giełdowy
Witam wszystkich! Jutro nowy tydzień, więc warto ocenić gdzie się znajdujemy. Ubiegły tydzień minął w radosnych nastrojach, wszyscy widzieli szalone wzrosty , szczególnie w końcówce tygodnia i mają nadzieję na ich kontynuację w kolejnym. Czytając co do powiedzenia o tym mają różni komentatorzy dostrzegam wybiórczość spostrzeżeń skąd tak nagle, przy kiepskich danych wzięły się te wzrosty, wyolbrzymianie wpływu pewnych danych, np. inflacja bazowa, która zresztą też wzrosła), a pomijanie lub lekceważenie innych. Najciekawsze to przemilczanie albo napomknięcie gdześ na marginesie prawdziwych przyczyn, czyli kwartalnego wygasania kontraktów i opcji, co przesadnie pokazało niby siłę rynku. Nie straszne były (na chwilę) znaczny wzrost rynkowych stóp procentowych (co stanowi konkurencję dla akcji ze strony instrumentów bez ryzyka, a jednocześnie podraża kredyt dla konsumentów jak i przedsiębiorstw, co ograniczy ich zyski jak i stawia pod znakiem zapytania opłacalność kolejnego szalństwa fuzji i przejęć odbywających się ostatnio przy wysokich wycenach na kredyt), podwyżki tych oficjalnych przez ECB, Bank Szwajcarii czy Nowej Zelandii (plus zaskakująca interwencja na rynku walutowym), skok inflacji PPI i CPI (drugi największy skok miesięcznej inflacji konsumenckiej od 16 lat, gorzej było tylko raz, ale w wyjątkowej sytuacji - po huraganie Katrina, a jaką wyjątkową sytuację mamy dzisiaj?), zero wzrostu produkcji w Stanach przy spadku wykorzystania mocy produkcyjnych (co najlepiej potwierdza istniejące problemy i wpłynie na wyniki spółek, wcześniej mieliśmy już dane o spadku wydajności pracy przy wzroście kosztów pracy, co musi wywierać presję inflacyjną), ostry spadek nastrojów konsumentów, a także pierwsze sygnały zadyszki ze strefy euro (niespodziewany spadek produkcji przemysłowej, czy zmniejszenie nadwyżki w bilansie handlowym), a do końca roku stopy w strefie euro, nadal uważane za zbyt niskie mają być podniesione jeszcze dwukrotnie do 4,5% (pozdrowienia dla Big-a, zajrzyj do swoich zapisków, że w czerwcu nie będzie podwyżki stóp w Eurolandzie). Ostatnie wzrosty w Stanach napędzane były m.in. nadziejami na dwie obniżki stóp Fed, obecnie rynek nie tylko nie wspomina już o obniżkach, ale zaczął coraz wyżej wyceniać możliwość ich podniesienia. Niektórzy ekonomiści zaczynają już wspominać, że w pewnym momencie wysoka inflacja ogólna musi rozszerzyć się również na bazową, co oczywiście nie zmienia faktu, że obecnie najważniejszą stała się inflacja ogólna, bo z bazowej korzystano tylko uzupełniająco, tłumacząc, że to przez znaczne fluktuacje cen żywności i benzyny, co jak wiadomo obecnie nie ma miejsca, bo ceny beznzyny jak i żywności dość stabilnie rosną. Dlatego ostatnia wypowiedź A. Greenspana, który nie musi już kierować się urzędowym optymizmem, na początku tego tygodnia (po której nastąpiło natychmiastowe obsunięcia na giełdach), że oczekuje wzrostu stóp i wyższych premii dla długu na rynkach wschodzących jest kolejnym ważnym ostrzeżeniem. Myślę, że można zgodzić się z tymi analitykami, którzy uważają, że w nadchodzącym tygodniu nastąpi realizacja zysków z "lekko" przesadzonych wzrostów, co - jak napisał ktoś niżej - wpisuje się dokładnie w sytuacje tzw. książkowe.