Od wyborów minęło już trochę czasu, ale ciągle spółki skarbu państwa, a dokładniej ich władze, są przedmiotem różnego rodzaju targów. Najnowsze roszady dotyczą największych paliwowych koncernów. Kontrowersje wzbudza głównie jedna nominacja - Jana Szewczaka do zarządu Orlenu.
Już od 3 lutego będzie on oficjalnie człowiekiem odpowiedzialnym za finanse spółki, która według najnowszych danych przynosi ogromne zyski rzędu 4-5 mld zł rocznie. To wielka odpowiedzialność, którą na barki bierze człowiek kojarzony przede wszystkim ze SKOK-ami, a te, mówiąc delikatnie, nie mają opinii najlepiej zarządzanych instytucji finansowych.
- Jest to kontrowersyjna postać. Nie ucieknie od CV, które jest dosyć bogate, ale na pierwszy plan wysuwa się polityka i fakt, że był głównym ekonomistą SKOK-ów. Co chwilę kolejne kasy okazują się niewypłacalne i bankrutują. Niewątpliwie obciąża to jego wizerunek, szczególnie, że ma w PKN Orlen odpowiadać za finanse - komentuje Robert Maj, analityk Ipopema Securities, który regularnie przygotowuje raporty dotyczące sytuacji finansowej w płockim koncernie.
Skok z polityki do Orlenu
Ekonomistą SKOK Jan Szewczak był przez 6 lat. Akurat na latach 2009-2015 w siedmiu SKOK-ach Komisja Nadzoru Finansowego wprowadziła zarząd komisaryczny, a w dwóch przypadkach sąd ogłosił upadłość. Oczywiście trudno zrzucać winę za to na Szewczaka. Nie on odpowiadał za zarządzanie i finanse, ale jednak kładzie się to cieniem na jego CV.
W mediach społecznościowych po ogłoszeniu nominacji zawrzało.
Pojawia się pytanie, dlaczego akurat tak kontrowersyjna postać trafiła do zarządu jednej z największych polskich spółek? Szczególnie że w ostatnim czasie Orlen mocno dbał o wizerunek, czego efektem jest m.in. wejście w Formułę 1.
- Zapewne wygrały względy polityczne. Jest to bardziej polityk niż człowiek biznesu. A nawet jeśli pracował w firmach, to często były to spółki skarbu państwa. Nie jest to jednak wielkim zaskoczeniem. Obecnie niestety nie ma nic nowego w tym, że w zarządach państwowych spółek pojawiają się politycy - podkreśla Maj.
W latach 2007 - 2008 Szewczak był doradcą zarządu Telewizji Polskiej, a wcześniej przez dwa lata wiceprezesem zarządu spółki zależnej od PZU. Ma też epizod w biurze prawnym w samej centrali ubezpieczyciela. W ostatnim czasie był jednak przede wszystkim politykiem. W latach 2015-2019 pełnił funkcję posła i przewodniczącego podkomisji stałej ds. instytucji finansowych.
Kompetencje a znajomości
Jan Szewczak jest zaufanym człowiekiem Prawa i Sprawiedliwości, któremu pod względem medialnych wystąpień bliżej do Krystyny Pawłowicz (znany jest z ostrych wypowiedzi) niż szeregowych posłów. Nie musi to oznaczać braku kompetencji, choć w te, mimo obszernego CV, obserwatorzy pytani przez money.pl powątpiewają.
- Wśród ludzi związanych z PiS-em znajdzie się kilkuset lepszych kandydatów do objęcia akurat takiego stanowiska w PKN Orlen - komentuje nominację profesor Marian Noga. Sugeruje, że zna go bardziej z medialnych wystąpień niż naukowych dokonań czy osiągnięć w biznesie. To taki celebryta ekonomiczny, a nie menedżer, a takich potrzebują spółki pokroju Orlenu.
Ekonomista wskazuje, że wbrew różnym głosom, zarobki w zarządach państwowych spółek wcale nie są mniejsze niż w prywatnych firmach. Można więc znaleźć ekspertów i nie trzeba sięgać tylko po zasoby partyjne. Do tego przydałyby się konkursy. Niestety zostały przez PiS zlikwidowane.
- Jak świat światem obsadzanie stanowisk w tego typu firmach zawsze odbywało się przez rządzących. Tak też było, gdy ja byłem senatorem. Nie pamiętam jednak, by za czasów PO czy SLD zarządy były aż tak upolitycznione. Prezesami byli często znajomi polityków, ale tacy, którzy mogli się pochwalić doświadczeniem i umiejętnościami menedżerskimi - podkreśla profesor.
Orlen to nie jeden człowiek
- Trudno jednoznacznie ocenić kompetencje Jana Szewczaka. Jednocześnie nie ma podstaw, by twierdzić, że będzie problemem i popsuje coś w funkcjonowaniu spółki - wskazuje Robert Maj.
Eksperci ostatecznie uspokajają, że nie spodziewają się problemów Orlenu. Także dlatego, że na kierowniczych stanowiskach odpowiedzialnych za bieżącą działalność jest wielu specjalistów.
Analityk Ipopemy zwraca uwagę, że z perspektywy giełdy i postrzegania Orlenu przez inwestorów względy kadrowe mają teraz drugorzędne znaczenie.
Czytaj więcej: PKN Orlen pokazał wyniki. Reakcja inwestorów jednoznaczna
- Inwestorzy już się przyzwyczaili, że mieniem państwowym zarządzają politycy, a nie profesjonalni menedżerowie. To z kolei jest widoczne w wycenach spółek państwowych, które są często znacznie niższe niż porównywalnych spółek zagranicznych. W takim otoczeniu znacznie ważniejsze stają się kwestie makroekonomiczne - podkreśla Robert Maj.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl