Stuletnia, poniemiecka mazurska "kochówka", kiedy kupił ją Jakub Klimczak, była - jak sam przyznaje - totalną ruiną. Odrapane, brudne ściany we wnętrzu chaty wyglądały, jakby miały się rozsypać, deski były spróchniałe, część podłogi stanowiło klepisko, a w kącie straszył stary piec kaflowy. Największym atutem domu była solidna czerwona cegła, z której został wykonany. Właściciel twierdzi, że "nic z nią nie musiał robić" i wygląda obecnie tak samo, jak musiała wyglądać w 1929 r., kiedy dom został wybudowany. Dziś wnętrze jest nowoczesne i przestronne. Cztery izby na parterze zmieniły się w piękną, otwartą przestrzeń z ogromnymi oknami, a piętro udało się zaprojektować tak, że znalazło się tam miejsce na dwie sypialnie. Zagospodarowany został również... stary chlew, który w pomysłowy sposób został przerobiony na letni domek dla gości. Całą działkę z zabudowaniami obecny właściciel kupił w 2015 r. za 70 tys. zł. Całkowity koszt renowacji z wyposażeniem wyniósł natomiast 250 tys. zł.