Trwa ładowanie...
Notowania
Przejdź na
oprac. TOS
|
aktualizacja

"Nie jesteśmy tylko liczbami". 650 ludzi trafi na bruk. Piszą do zarządu giganta

20
Podziel się:

Firma Levi Strauss zapowiedziała zamknięcie swojej płockiej fabryki. Likwidacja ma nastąpić do listopada, pracę straci cała załoga. Pracownicy wysłali do amerykańskich władz spółki pismo, w którym apelują m.in. o "sprawiedliwe odprawy".

"Nie jesteśmy tylko liczbami". 650 ludzi trafi na bruk. Piszą do zarządu giganta
"Nie jesteśmy tylko liczbami". 650 ludzi trafi na bruk. Piszą do zarządu giganta (LightRocket via Getty Images, SOPA Images, Alex Tai)

O planach zamknięcia swojego zakładu w Płocku, ostatniego w Europie, Levi Strauss poinformował na początku kwietnia. Produkcja ma potrwać jeszcze do połowy czerwca, a do końca listopada fabryka zostanie zlikwidowana. Pracę stracą wszyscy zatrudnieni - około 650 osób, w większości kobiety. Fabryka została uruchomiona w 1992 roku, działa na terenie obejmującym 40 tys. metrów kwadratowych należącym do miasta, dzierżawionym na preferencyjnych warunkach.

W zakładzie Levi Strauss trwają teraz negocjacje między działającymi tam związkami zawodowymi a dyrekcją fabryki w sprawie rozwiązań, którymi mieliby zostać objęci zwalniani pracownicy, w tym wysokości odpraw. W środę płocki Region NSZZ "Solidarność", który bierze udział w negocjacjach, przesłał PAP pismo wystosowane kilka dni temu przez pracowników płockiego zakładu do zarządu spółki, w tym prezes Michelle Gass. Centrala Levi Strauss mieści się w San Francisco.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Zobacz także: Każą płacić za postój nawet w nocy. Ludzie mówią, co o tym myślą

Załoga apeluje do władz firmy o "wnikliwe przeanalizowanie wszystkich możliwych wariantów wsparcia dla pracowników, a głównie sprawiedliwych odpraw pieniężnych". "Prosimy Was - postawcie się w naszej trudnej sytuacji, otwórzcie swoje serca na nasze potrzeby tak, jak my zawsze z szacunkiem otwieraliśmy się na potrzeby firmy Levi Strauss & Co." - piszą pracownicy.

"Nie jesteśmy tylko liczbami"

Przekonują, że likwidacja zakładu będzie miała "daleko idące konsekwencje" nie tylko dla nich. "My, pracownicy fabryki w Płocku, nie jesteśmy tylko liczbami w bilansie - jesteśmy osobami z rodzinami, ze swoimi marzeniami i pragnieniami" - tłumaczą.

"Zamknięcie naszej fabryki pozostawia nas, pracowników, bez środków do dalszego życia. Dla tych z nas, którzy poświęcili firmie ponad 30 lat pracy, wiadomość ta jest szczególnie bolesna" - czytamy w piśmie. Załoga podkreśla też, że wielu z zatrudnionych to osoby tuż przed emeryturą.

Po tym, jak Levi Strauss ogłosił plan likwidacji zakładu w Płocku, prezydent miasta Andrzej Nowakowski poinformował, że według kierownictwa fabryki warunki rozstania z pracownikami będą lepsze od tych, które narzuca Kodeks pracy.

Odpowiadając na pytania PAP, dotyczące negocjacji w sprawie odpraw, Levi Strauss & Co. podkreślił: "Naszym głównym priorytetem jest wsparcie naszego zespołu w tym okresie dużej zmiany dla pracowników. Jesteśmy w trakcie konsultacji ze związkami zawodowymi. Jest to sprawa wewnętrzna firmy i na ten moment nie będziemy dzielić się dalszymi szczegółami tego procesu".

Firma chce zamierza zapewnić "kompleksowe wsparcie" odchodzącym z pracy. "Zaoferowana pomoc będzie wykraczać poza standardowe odprawy i zobowiązania prawne, aby zapewnić płockiemu zespołowi odpowiednią pomoc w okresie przejściowym" - przekazała spółka.

W środę płocki Regionu NSZZ "Solidarność" poinformował, że zawiesza pikietę, która planowana była wcześniej przed tamtejszą siedzibą fabryki. "Negocjacje odnośnie odpraw w firmie Levi's trwają i zmierzają w kierunku porozumienia" - czytamy w informacji.

W ubiegłym tygodniu w auli płockiego Urzędu Miasta odbyło się spotkanie z pracownikami zakładu Levi Strauss, zorganizowane przez prezydenta Andrzeja Nowakowskiego. Zapewnił on, że pomoc dla zwalnianych w związku z likwidacją fabryki jest jego priorytetem i że planuje m.in. na rozmowy z przedstawicielami rządu.

Jak relacjonował, na pytanie o przyczyny zamknięcia zakładu, dostał odpowiedź, że powody to "wysokie koszty pracy i wysokie koszty energii, które dzisiaj sprawiają, że produkcja w Płocku, w Europie w ogóle, jest dużo, dużo droższa niż w krajach azjatyckich".

Co się stanie z opuszczonymi halami

Nowakowski tłumaczył, że Levi Strauss pozostawi zabudowany halami teren, należący do samorządu, którym być może będą zainteresowane inne podmioty. - Będziemy przede wszystkim szukać takiej firmy, która będzie w związana w pierwszej kolejności z branżą tekstylną, dziewiarską, ewentualnie byłaby w stanie uruchomić w Płocku podobną produkcję do Levisa - zapowiedział.

I dodał, że planuje spotkania z ministrem spraw wewnętrznych i administracji Marcinem Kierwińskim, a także z ministrem aktywów państwowych Borysem Budką i przedstawicielami Agencji Rozwoju Przemysłu. - Będziemy szukać rozwiązań, także poprzez być może Ministerstwo Obrony Narodowej i Polską Grupę Zbrojeniową, gdzie jest firma, która szyje mundury dla polskiego wojska - mówił.

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
PAP
KOMENTARZE
(20)
WYRÓŻNIONE
Kleks
7 miesięcy temu
Takie są efekty podnoszenia płacy minimalnej bez wzrostu produktywności. Socjalizm w pigułce. Głosowaliście w 2015 i w 2019 roku na PIS to macie efekty rządów tej bandy analfabetów ekonomicznych. Efekty zawsze przychodzą wtedy gdy kończą się dopłaty które hojnie rozdawali. Dopóki rządzili to wmawiali Wam że jest dobrze i wprowadzali tarcze zmniejszające różne opłaty za pieniądze z emisji CO2 które były przeznaczone na transformację energetyczną. 100 miliardów wywalili w błoto zamiast reformować energetykę. Teraz mamy tego efekty: wysokie ceny energii, niezreformowaną energetykę i kosmiczną pensję minimalną za najprostszą pracę. Nic dziwnego że wiele firm stwierdziło że prowadzenie dalszego biznesu w Polsce się nie opłaca.
Kot Jarka
7 miesięcy temu
Chcieliśta to mata!
olo
7 miesięcy temu
Kapitalizm tak wygląda swojego nie macie to każdy idzie tam gdzie taniej Szkoda tylko że ceny tych wycieraków są aż tak oszałamiające. Mam nadzieje że jak przeniosą produkcję do Azji to takie spodenki będą max po 100 zł licząc koszty produkcji w takich krajach.
NAJNOWSZE KOMENTARZE (20)
Tolek
7 miesięcy temu
Chcieliście PO to macie. Zapewne każdy z wyborców jest teraz bardzo szczęśliwy.
Plm
7 miesięcy temu
Wszystko spywatyzowali cieka jakim prawem przecież wszystkie zaklady pracy prl to bylo fobro ludu czylinas obywateli. To jakim prawem dyrektorzy danych zakładów kupowali cale firmy za msly grosik
Bamber
7 miesięcy temu
Nie wiecie co zrobić? Zablokować autostrady! Putin wam pomoże.
Andrzej
7 miesięcy temu
Zeżarliśmy naszą transformację energetyczną a kucharzem był PIS ... teraz będziemy klepać biedę. Pomijając wysokie podatki, koszty pracy to jeszcze potężne koszty energii - żeby się opłacało dżinsy musiałby kosztować 500 zł za sztukę ...
Bezrobocie
7 miesięcy temu
Radek Pogoda podaje więcej danych.yt