W niejednej rodzinie kłótnia o, wydawałoby się, drobnostkę, potrafi spowodować, że najbliżsi latami się do siebie nie odzywają. Nie inaczej jest w wielkiej polityce.
Taki właśnie spór przez lata trawił Grecję i Macedonię. Grecy mieli do północnego sąsiada pretensję o wybór nazwy: Macedonia to bowiem nazwa regionu, którego stolicą są Saloniki. Zarzucili, że dawna jugosłowiańska republika zrobiła to celowo, a do tego bezprawnie przypisuje sobie dziedzictwo Aleksandra Wielkiego. Dylemat niemały, bo choć nikt nie dyskutuje, że Aleksander był Grekiem, to jednak zwany był niekiedy "Macedońskim".
Po tym, jak w 1991 r. Macedonia ogłosiła niepodległość od Jugosławii, Ateny uderzyły na alarm, który można streścić tak: dziś północny sąsiad "kradnie" historyczną nazwę, a któregoś dnia wystąpi z roszczeniami do greckich ziem.
Na początku lat 90. ubiegłego wieku Bałkany borykały się z dużo poważniejszymi problemami niż wzajemne animozje Grecji i malutkiej Macedonii. Spór miał więc charakter dość marginalny i Bruksela dowiedziała się o nim dopiero, gdy Macedonia wyraziła zainteresowanie przystąpieniem do Unii Europejskiej. Choć już w 2005 r. było jasne, że spełnia warunki, by móc zyskać status państwa kandydującego, to od 13 lat żadne negocjacje nawet się nie rozpoczęły.
Jakiekolwiek starania Macedonii o przyjęcie do Unii czy NATO skutecznie blokowała Grecja, która zupełnie jawnie oświadczyła, że dopóki północny sąsiad nie zmieni nazwy, to ona będzie wetowała jego wstąpienie do sojuszy międzynarodowych.
Macedonia zmieni nazwę? Jest deklaracja premiera
Nie były to czcze groźby. W rezultacie przez upór Grecji biedna i tak Macedonia miała jeszcze mniejsze szanse na rozwój. Rozwiązać spór próbowali międzynarodowi mediatorzy, ale kraje dosłownie okopały się na swoich pozycjach. Pewnym ustępstwem ze strony Macedonii było używanie w relacjach z UE i NATO skrótu FYR (Former Republic of Macedonia, czyli Była Jugosłowiańska Republika Macedonii), ale dla Grecji to wciąż było za mało.
Inna sprawa, że Macedonia podjudzała sąsiada i jawnie testowała jego cierpliwość, bo jak inaczej wytłumaczyć, że jej najważniejsze lotnisko nosiło dumnie imię Aleksandra Wielkiego – tak samo zresztą jak biegnąca od granicy z Serbią do Grecji autostrada? Gdy Macedonia nie miała już wątpliwości, że upór nie ma sensu, w lutym zeszłego roku przemianowała port lotniczy na Międzynarodowe Lotnisko Skopje, a trasę na ugodowo brzmiącą Autostradę Przyjaźni.
Gest w samą porę, gdyż naprawdę trzeba było zakończyć trwający 28 lat impas.
Macedonia Północna nie drażni Grecji
Wiele wskazuje na to, że ten najdziwniejszy spór ostatnich lat w Europie ma szanse się zakończyć. Kamień węgielny pod porozumienie (a przynajmniej jego próbę) został położony w czerwcu 2018 r., kiedy oba kraje zawarły historyczne porozumienie, a Macedonia zgodziła się zmienić nazwę na mniej drażliwą.
Okazało się, że o ile Grecja przez lata nie potrafiła zaakceptować "Macedonii", to już jak najbardziej jest w stanie przyjąć "Macedonię Północną". Ta nazwa ma być używana zarówno na arenie międzynarodowej, jak i w relacjach dwustronnych.
We wrześniu 90 proc. Macedończyków opowiedziało się w referendum za zmianą nazwy. Referendum było wprawdzie nieważne z powodu niskiej frekwencji, lecz macedoński parlament mimo wszystko wprowadził niezbędne zmiany w konstytucji.
25 stycznia porozumienie zatwierdził grecki parlament.
W środę 13 lutego na mapie Europy oficjalnie pojawiła się nowa nazwa.
Drzwi do UE wkrótce się otworzą
Przywódcy obu państw nareszcie podali sobie ręce, a co oznacza to dla Macedonii? W zamian za ustępstwa Grecja zobowiązała się, że wyśle do UE i NATO oficjalne pismo, w którym wycofa swój sprzeciw dla rozmów akcesyjnych ze swoim sąsiadem.
Kiedy weto Aten nie będzie już blokowało Macedonii, będzie ona mogła rozpocząć procedurę starania się o przyjęcie do tych organizacji.
Gdyby Macedonia Północna dziś wstąpiła do Unii Europejskiej, byłaby najbiedniejszym krajem członkowskim. Bezrobocie na poziomie 20 proc. (to oficjalnie, bo duża szara strefa zaburza wynik) i średnie wynagrodzenie w kwocie będącej równowartością 2335 zł brutto sprawiają, że Macedonia wydaje się idealnym miejscem, by stać się najtańszą taśmą montażową dla lepiej rozwiniętych państw Europy.
Macedonia ma jednak znacznie większe ambicje, które z różnym skutkiem realizuje od kilku lat. Zyskała miano "prymusa Europy", który chce szybko nadrobić różne zapóźnienia.
Najlepszy klimat inwestycyjny na Bałkanach
Macedonia zwróciła na siebie uwagę międzynarodowych firm 6 lat temu, gdy w popularnym rankingu "Doing Business", który ocenia łatwość założenia i prowadzenia biznesu, zajęła 32. miejsce. Wysoko jak na jeden z najbiedniejszych krajów Europy. Każdy kolejny rok przynosił coraz lepsze wyniki. W 2018 r. mała, licząca zaledwie 2 mln mieszkańców Macedonia zajęła miejsce zaraz za pierwszą dziesiątką. Na 10. pozycji, ulokowała się Szwecja. Dla kontrastu, Polska zajęła 27. miejsce.
Macedońscy politycy mieli świadomość, że rodzime firmy nie są w stanie stworzyć tylu miejsc pracy co zachodnie. A zapewnienie pracy stało się głównym zadaniem rządu, bo jeszcze dekadę temu bezrobocie wynosiło 30 proc. Postanowili więc stworzyć warunki, w których zagraniczne firmy będą chętnie zlecać macedońskim wykonawcom usługi, a nawet rejestrować działalność.
Szczególnie opłaca się inwestować w tzw. obszarach technologiczno-przemysłowych stref rozwojowych, które zajmują się nowymi technologiami. Firmy bowiem przez dziesięć lat mogą być zwolnione z podatku dochodowego.
Te obszary można porównać do naszych specjalnych stref gospodarczych. Macedonii bardzo zależy na przyciąganiu nowoczesnych technologii w obszarze biotechnologii, IT czy wdrażaniu rozwiązań. Kto tylko produkuje lub montuje z już istniejących komponentów, na wejście do strefy rozwojowej raczej nie ma szans, nawet jeśli tworzy dużo miejsc pracy.
Towary wytworzone w strefie są przeznaczone prawie wyłącznie na eksport. A skoro nie produkują na rynek krajowy, to nie trzeba płacić VAT.
Podstawowa stawka VAT dla pozostałych firm to 18 proc. (dla porównania – w Polsce to 23 proc.) i nie zmieniła się od siedmiu lat. Niektóre towary korzystają nawet z zerowej stawki.
Spółki rejestruje się szybko i łatwo, przedsiębiorca nie musi też składać stosu zaświadczeń, deklaracji i formularzy.
- Otrzymujemy od klientów zapytania dotyczące prowadzenia działalności w Macedonii. Oferuje ona jeden z najprostszych i najszybszych sposobów rejestracji spółek w Europie przy zachowaniu minimum formalności – mówi mec. Robert Nogacki z Kancelarii Prawnej Skarbiec.
Inwestorzy z branży technologiczno-przemysłowej, zwłaszcza w obszarze nowych technologii, mogą skorzystać z atrakcyjnych warunków inwestycji, np.10-letniego zwolnienia od podatku CIT, możliwość preferencyjnych warunków zawarcia umowy dzierżawy na długi okres (99 lat), dopłaty do udokumentowanych kosztów budowlanych prowadzonej działalności, przekonuje prawnik.
Macedoński wątek w kampanii Trumpa
O tym, że Macedończycy są biegli technicznie, cały świat miał okazję przekonać się w 2016 r. – choć dyskusyjne jest, czy zadziałało to na korzyść macedońskich programistów czy jednak nie. Grupa młodych ludzi z 40-tysięcznego miasta Wełes stworzyła kilkadziesiąt fałszywych serwisów, w których pisali nieprawdziwe informacje na temat Hillary Clinton.
Mieli nadzieję, że im bardziej kompromitujące kandydatkę Demokratów informacje podadzą, tym więcej ludzi udostępni artykuł w mediach społecznościowych, a oni zainkasują pieniądze z reklam. Biznesplan okazał się skuteczny, a Donald Trump z pewnością ma wobec kreatywnych Macedończyków dług – co najmniej wdzięczności.
Wyniki nadal nie satysfakcjonują
W "pakiecie zachęt" jest jeszcze kilka ciekawych pozycji, ale nadal jeszcze w niewystarczającym stopniu zadziałały na zagranicznych przedsiębiorców. Jak informuje Financial Times, "prawie jedna trzecia zagranicznych inwestycji zapowiedzianych na lata 2007-2017 nie została zrealizowana. Z 60 tys. obiecanych miejsc pracy powstało zaledwie 20 tys.".
Co poszło nie tak? W powszechnej opinii Macedonia wciąż pozostaje skorumpowanym krajem z niewydolną administracją. Nie pomaga również fakt, że w ostatnich latach dużo było zawirowań na scenie politycznej.
Po wycieku kompromitujących dla premiera Nikoły Grujewskiego taśm doszło w Skopje do wielotysięcznych protestów, które światowe media określały nawet mianem "macedońskiego majdanu". W 2016 r. odbyły się przedterminowe wybory parlamentarne , po których sytuacja nieco się uspokoiła.
Niepokój jednak pozostał, a żadna duża firma nie odważy się przecież inwestować w kraju, w którym w każdej chwili mogą się pojawić rewolucyjne nastroje.
Można jednak uznać, że szklanka jest do połowy pełna: zrealizowano w końcu 2/3 zapowiedzianych inwestycji i stworzono 1/3 miejsc pracy. To, co nie jest wynikiem imponującym dla Europy Zachodniej czy Centralnej, inaczej należy oceniać w kontekście Bałkanów. Teraz przed Macedonią Północną prawdziwie trudny egzamin – konieczność udowodnienia, że może przystąpić do NATO i UE. Status kraju członkowskiego UE na pewno zwiększy jej wiarygodność w oczach inwestorów.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl