O sprawie Anny pisze Gazeta Wrocławska. Przypadek jest nietypowy i skomplikowany. Kobieta mieszka we Wrocławiu, tu ma chłopaka, chce zostać na stałe.
Urzędnicy z wydziału do spraw cudzoziemców Dolnośląskiego Urzędu Wojewódzkiego w 2017 roku zezwolili jej na czasowy pobyt w Polsce - do lipca 2018. Ale decyzję przysłali jej rok później, w czerwcu 2019 roku. Okazuje się, że kobieta przez ponad rok mieszkała w Polsce nielegalnie, kompletnie o tym nie wiedząc.
Pani Anna opowiada, że raz na kwartał chodziła do urzędu zapytać o swoją sprawę, za każdym razem dowiadywała się, że ma czekać a decyzja przyjdzie pocztą. Wysłała w końcu skargę na urzędników i doczekała się odpowiedzi. Doszła do niej decyzja, iż może mieszkać w Polsce do czerwca 2018 roku. Był czerwiec 2019 roku.
Jeśli pani Anna zostanie złapana przez Straż Graniczną, zostanie wysłana w trybie ekspresowym na Ukrainę. Boi się więc ujawnić i ukrywa się przed służbami.
Gazeta Wrocławska pisze, że gdyby decyzję z 2017 roku dostała na czas, mogłaby wnioskować o jej przedłużenie, a potem o kartę stałego pobytu. Dziś jest tu nielegalnie. Jeśli straż graniczna ją odnajdzie, odeśle na Ukrainę i zabroni wjazdu do Polski - może nawet na trzy lata. Mecenas Ukrainki, Radosz Pawlikowski złożył w tej sprawie zawiadomienie do prokuratury. Sprawę badać będą śledczy z prokuratury Stare Miasto.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl