W trakcie I czytania posłanka PO Ewa Drozd (Platforma jest inicjatorem projektu noweli ustawy o podatku od wydobycia niektórych kopalin) tłumaczyła, że wprowadzenie podatku od miedzi i srebra w 2012 r. (za czasów koalicji PO-PSL) było spowodowane m.in. kryzysem gospodarczym i koniecznością zdobycia dodatkowych środków przez państwo.
"W okresie wprowadzenia tego podatku miedź kosztowała blisko 8 tys. dolarów za tonę. W 2011 r. cena była rekordowa i wynosiła blisko 10 tys. za tonę" - podkreśliła posłanka. Dodała też, że od 2012 r. w KGHM (jako jedyna firma w Polsce płaci ten podatek) prowadzono inwestycje, nie zwalniano pracowników, nie zamykano też jej oddziałów.
Drozd przekonywała, że sytuacja się pogorszyła w 2015 r., kiedy ceny miedzi spadły do 4,5 tys. dolarów za tonę; obecnie oscylują wokół 5 tys. dolarów/t.
Posłanka podkreśliła, że światowe ceny mają olbrzymi wpływ na kondycję polskiego miedziowego potentata, dlatego zaproponowała, by na dwa lata zawiesić pobór tego podatku (zgodnie z projektem od 1 kwietnia br. do 31 grudnia 2017 r.).
Wskazała, że podatek miedziowy bazuje na ilości metali w koncentracie na etapie jego wyprodukowania, a nie na realnie sprzedanej produkcji finalnej, co z reguły przypada na okres ok. 1-2 miesięcy po wyprodukowaniu koncentratu. Jej zdaniem warto się też zastanowić nad tym, by podatek był odprowadzany od realnej sprzedaży.
Przekonywała, że zawieszenie podatku spowoduje zwiększenie inwestycji przez KGHM, a ubytek w budżecie państwa będzie rekompensowany m.in. przez zwiększenie kursu akcji spółki.
Drozd przypomniała, że że likwidację podatku miedziowego zapowiadała w październiku ub.r. premier Beata Szydło wskazując, ze jest on niesprawiedliwy i szkodliwy.
"Wnioskodawcy, mając na uwadze bezpieczeństwo budżetu, proponują nie likwidację podatku, a jego zawieszenie na okres dwóch lat. Jest to dziś właściwy czas, ponieważ wprowadzono opodatkowanie innych instytucji, a cena miedzi nadal spada" - powiedziała.
Maria Zuba (PiS) odpowiadając przedstawicielce PO powiedziała, że projekt noweli "to wyrzut sumienia PO". Przekonywała, że koalicja PO-PSL wprowadzając podatek przekonywała posłów i Polaków, że uzasadnione jest wprowadzenie dodatkowego obciążania dla przedsiębiorstw, które osiągają zysk ze złóż należących do Skarbu Państwa. Dodała, że posłowie PO mówili, że nowa danina nie spowoduje strat dla KGHM, nie pogorszy dochodowości spółki.
"Już wówczas PiS proponował obniżenie tej daniny do średnich poziomów światowych. Zawracaliśmy uwagę, że to bardzo wysoka danina, obniżająca rentowność tej firmy" - podkreśliła.
W 2015 r. KGHM zapłacił z tego tytułu 1,4 mld zł. W ustawie budżetowej na 2016 r. dochody z tego podatku ustalono na 1,5 mld zł.
Zuba oceniła, że projektem noweli powinna zając się komisja finansów, która np. przeanalizuje algorytm naliczania tej daniny.
Przedstawiciel Kukiz 15 poseł Ireneusz Zyska podkreślił, że jego klub jest co do zasady "za prostymi i niskimi podatkami". Jego zdaniem inicjatywa PO tworzy "wrażenie chaosu legislacyjnego i tymczasowości prawa". Dodał, że projekt jest kierowany marketingiem politycznym.
Posłowie Nowoczesnej Elżbieta Stępień i Paweł Pudłowski ocenili, że obniżenie podatku miedziowego może pomóc KGHM w inwestowaniu szczególnie w Zagłębiu Lubuskim. Stępień zwracała uwagę, że wprowadzenie tej daniny było bardziej akceptowalne niż np. podnoszenie podatków pośrednich, ale - jak podkreśliła - w takiej formie, w jakiej jest obecnie, podatek miedziowy nie powinien się nigdy pojawić.
Z kolei Genowefa Tokarska (PSL) sugerowała, że pogarszająca się kondycja miedziowego giganta może wcale nie wynikać z konieczności płacenia dodatkowego podatku, a raczej nietrafionych inwestycji. Oceniła, że w propozycji PO dominuje polityka, której powinno być jak najmniej.
Wiceminister finansów Wiesław Jasiński poinformował, że na razie rząd nie zajął stanowiska wobec propozycji PO. Powiedział jednak, że zgodnie z prowadzonym monitoringiem sytuacja finansowa KGHM "nie jest warunkowana tylko wysokością podatku, ale też inwestycjami tej spółki".