Na emerytów i rencistów w 2022 roku czeka tylko 4-procentowa waloryzacja świadczeń, a to oznacza, że drożyzna zje te podwyżki. Z kolei związkowcy walczą o wyższe stawki. Dlatego też w piątek związki zawodowe spotkały się z pracodawcami i rządem.
4 proc. podwyżki rent i emerytur to ustawowe minimum, na to składają się wskaźniki inflacji oraz wzrostu płac. W ten sposób w 2022 roku minimalna emerytura wzrosłaby o 42 zł na rękę, bez uwzględniania zmian zapowiadanych w ramach Polskiego Ładu.
Wszyscy dostrzegamy wzrost kosztów utrzymania. Osoby najuboższe najwięcej wydają na żywność, na koszty utrzymania mieszkania, na środki higieny osobistej i na leki. W przyszłym roku wzrost tych wydatków może być wyższy niż zaproponowane przez rząd 4 proc. – powiedział Henryk Nakonieczny z "Solidarności".
Jak wylicza wiceminister rodziny Stanisław Szwed, 4-procentowa waloryzacja rent i emerytur to koszt dla budżetu państwa rzędu 10,5 mld zł. Więcej rząd nie zamierz dać. Z kolei związkowcy apelują o zmianę zasad, domagają się podwyżki minimalnych świadczeń lub wyższej waloryzacji (na poziomie 50 proc. wzrostu płac, a nie jak w tej chwili - 20 proc.). To dałoby waloryzację na poziomie 4,9 proc.
"Fakt" przygotował zestawienie propozycji rządu i związkowców. I tak przy emeryturze w wysokości 1200 zł na rękę, od 2022 roku stawka wzrosłaby do 1245 zł, a zgodnie z propozycją związkowców byłoby to 1256 zł.
Przy emeryturze na poziomie 1500 zł, rządowa waloryzacja dałaby 1558 zł, a propozycja związkowców - 1571 zł. Analogicznie emerytura w wysokości 2000 zł zostałaby zwaloryzowana do 2078 zł, a związkowcy proponują 2095 zł. Z kolei 3000 zł emerytury to przy rządowym wskaźniku wzrost do poziomu 3118 zł, związkowcy chcieliby kwoty 3145 zł.
Czytaj również: Więcej osób otrzyma zasiłek pogrzebowy? Jest projekt ustawy
Dziennik przypomina, że PiS jeszcze w kampanii wyborczej obiecywało wprowadzenie na stałe waloryzacji kwotowo-procentowej, która sprawia, że świadczenie nie może wzrosnąć o mniej niż 70 zł brutto. Z tego jednak rząd się wycofał, dlatego najbiedniejsi emeryci i renciści tracą na waloryzacji, która wyliczana jest wyłącznie procentowo.
– Gdyby choć rząd zaproponował waloryzację kwotowo-procentową. Ale nic takiego nie usłyszeliśmy. Mamy takie wrażenie, jakby rząd podjął już decyzję o tym, ile mają wynieść podwyżki dla emerytów i nie zamierzał tego z nikim konsultować – powiedział "Faktowi" Andrzej Radzikowski z OPZZ.