Sytuacja finansowa Zabrza okazała się znacznie gorsza, niż początkowo sądzono. Wybrana w kwietniowych wyborach prezydent miasta, Agnieszka Rupniewska, ujawniła skalę zadłużenia sięgającego około 800 mln zł. "Zabrze jest pod kreską. Korzystamy z debetu" - stwierdziła Rupniewska, dodając, że miastu brakuje środków nawet na bieżące wydatki cytowana przez "Gazetę Wyborczą".
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Zwolnienia w magistracie. Zabrze szuka oszczędności
W ramach poszukiwania oszczędności, w urzędzie miasta przeprowadzono już pierwsze zwolnienia. Jak informuje "Gazeta Wyborcza", pracę straciło kilkadziesiąt osób, w tym niemal cały zespół odpowiedzialny za promocję i komunikację społeczną. Zlikwidowano również biuro współpracy z zagranicą oraz inne wydziały, w tym biuro inżyniera miasta.
Prezydent Rupniewska krytycznie odniosła się do dotychczasowej polityki finansowej miasta. Jak wskazała, "miasto wydawało pieniądze lekką ręką", a pewne inwestycje uznaje za błędne. Szczególnie krytycznie oceniła wydatki na promocję, twierdząc, że miejskie wydarzenia kosztowały od kilkudziesięciu do kilkuset tysięcy złotych. "Zbytkiem nie było wydawanie na to kilku-, kilkunastu tysięcy złotych" - zaznaczyła.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Zabrze chce wypuścić obligacje
W obliczu trudnej sytuacji finansowej Regionalna Izba Obrachunkowa oczekuje od władz Zabrza "konkretnych rozwiązań w kwestii poprawy gospodarki finansowej miasta". Jednocześnie miasto planuje emisję obligacji na kwotę 35 mln zł, co dodatkowo zwiększy zadłużenie. Część pozyskanych w ten sposób środków ma być przeznaczona na pokrycie deficytu oraz spłatę wcześniejszych zobowiązań.
Nowa prezydent nie kryje, że sytuacja jest krytyczna. Jak wyjaśniła, "pierwsze dni mojego urzędowania ujawniły, że jest katastrofalna. W dniu ślubowania dowiedziałam się, że miasto straci płynność finansową po 3 tygodniach".