Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na
Robert Kędzierski
Robert Kędzierski
|

Zamieszanie wokół opłat za żłobki. Rodzice powinni szykować się na cios w portfele?

356
Podziel się:

Koszalin przegłosował podwyżkę opłaty za miejski żłobek do 1750 zł. Oznaczałoby to, że rodzice zapłacą więcej niż obecnie, i to mimo że aż 1500 zł dorzuci rząd. Wiceministra rodziny zapewnia, że miasto zmniejszy opłatę tak, by w całości pokryło ją rządowe świadczenie. Inne samorządy też ogłaszają podwyżki. Kiedy będą obciążeniem dla naszych portfeli?

Zamieszanie wokół opłat za żłobki. Rodzice powinni szykować się na cios w portfele?
Wiceministra Aleksandra Gajewska i prezydent Koszalina Tomasz Sobieraj po czwartkowym spotkaniu ws. opłat za żłobki (PAP, WP, Piotr Kowala)

W poniedziałek koszalińscy radni przegłosowali zmianę stawki opłaty stałej za pobyt dziecka w żłobku miejskim z 580 zł do 1750 zł. Władze Koszalina argumentują, że podwyżka jest konieczna ze względu na rosnące koszty utrzymania placówek.

Przedstawiciele miasta wskazują, że miesięczny koszt utrzymania dziecka w koszalińskim żłobku wyniósł w pierwszym półroczu 2024 roku 2562 zł. Miasto dopłaca do żłobków niemal 18 mln zł rocznie, co stanowi znaczące obciążenie dla budżetu. Dzięki podniesieniu opłaty stałej w budżecie miasta ma pozostawać miesięcznie dodatkowe 900 tys. zł, co w skali roku daje oszczędność rzędu 9,7 mln zł.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Zobacz także: Czy od pewnego wieku kierowcy powinni rezygnować z kierowania pojazdów? Zapytaliśmy przechodniów

Które miasta podniosły opłaty za żłobek?

Podobną ustawę przegłosowali już radni Częstochowy, choć tam podwyżka zatrzymała się na kwocie 1500 zł. Czy do tych miast dołączą kolejne? Oprócz Koszalina i Częstochowy, gdzie podwyżki zostały już uchwalone przez radnych, kolejne samorządy rozważają wzrost opłat - to Żory, Łódź, Zamość i Katowice.

Na tym się może jednak nie skończyć. Robert Wilczek, Prezes Zarządu I Ogólnopolskiego Stowarzyszenia Publicznych i Niepublicznych Żłobków i Klubów Dziecięcych, w rozmowie z money.pl przyznaje, że fala podwyżek może lada chwila ruszyć.

Wiem, że są jeszcze inne miasta w Polsce, które rozważają takie działanie. Część samorządów przygląda się rozwojowi sytuacji i dopiero podejmie decyzję. Z mojego doświadczenia i ze współpracy z samorządami widzę tendencję, że opłaty będą podnoszone w większości samorządów - ocenia.

Co zakłada nowe rządowe wsparcie

Przypomnijmy: podwyżka przegłosowana przez Koszalin wzbudziła duże kontrowersje m.in. dlatego, że zbiegnie się w czasie z wejściem w życie nowego rządowego wsparcia dla rodziców.

W ramach programu "Aktywny rodzic", który wyewoluował z głośnej obietnicy "babciowego", złożonej przez Donalda Tuska, rząd może dopłacić (jeśli zawnioskuje o to rodzic) do 1500 zł miesięcznie na dziecko, chodzące do żłobka (lub 1900 zł na dziecko niepełnosprawne) - jednak nie więcej niż wysokość opłaty, jaką rodzic ponosi za pobyt dziecka w instytucji opieki. Pieniądze nie będą też wypłacane żłobkom, które chcą za opiekę nad dzieckiem więcej niż 2200 zł. Świadczenie będzie wypłacane od października.

W przypadku Koszalina 1500 zł opłaty za żłobek pokryje rząd, a 250 zł będą musieli dopłacić rodzice. Jeśli doda się do tego opłatę za żywienie, miesięcznie z własnej kieszeni rodzice zapłacą za żłobek 460 zł. Jak wyliczała Polska Agencja Prasowa, obecnie, korzystając z dopłaty z rodzinnego kapitału opiekuńczego, płacą odpowiednio 390 zł (180 zł opłaty stałej i 210 zł za wyżywienie) lub 290 zł (80 zł opłaty stałej i 210 zł za wyżywienie).

Wiceministra pracy Aleksandra Gajewska ogłosiła w czwartek, że po jej interwencji publiczne żłobki w Koszalinie będą jednak bezpłatne (czyli że rządowe wsparcie pokryje w całości koszty opłaty stałej). Na razie jednak to obietnica, którą muszą jeszcze zamienić w obowiązujące prawo radni podczas głosowania. Dzień później podobne zapewnienie z ust wiceministry padło w Łodzi.

Komunikacyjny kłopot rządu

Zamieszanie wokół rządowego programu wykorzystuje opozycja. "Prezydent (Zamościa -przyp. red.) Rafał Zwolak z Uśmiechniętej Koalicji chce wprowadzić opłatę wynoszącą 1500 zł za dziecko. Nie ma kulturalnych słów, żeby to opisać" - napisała w mediach społecznościowych posłanka PiS Monika Pawłowska. "Dość łupienia Polaków pod pozorem uśmiechu" - dodała i zażądała od ministry interwencji.

"Ciężko mi podejmować interwencję w sytuacji, kiedy opieka w żłobkach publicznych w Zamościu będzie dla rodziców bezpłatna. Tak - to właśnie był jeden z celów programu Aktyny Rodzic" - napisała Aleksandra Gajewska.

Poseł PiS Waldemar Buda w swoim wpisie w mediach społecznościowych również przekonuje, że rząd chce podnosić opłaty obywatelom. "Było 860, będzie 1500! To jest wał XXI wieku! Umówili się, że dają dopłatę do żłobków, a samorządy z KO o tyle samo podniosą opłaty" - napisał w serwisie X. Aleksandra Gajewska znów zapewniła, że żłobki dzięki programowi rządu będą bezpłatne.

Kłopoty z komunikacją widać było przy okazji czwartkowej interwencji Aleksandry Gajewskiej u władz Koszalina. Po spotkaniu z wiceszefową resortu rodziny, pracy i polityki społecznej prezydent miasta Tomasz Sobieraj zapowiedział, że złoży projekt nowej uchwały, która wprowadzi tzw. opłatę stałą w wysokości 1500 zł, pokrywaną w całości przez rząd. Pewności, że Polacy zrozumieją tę zmianę narracji, nie ma.

O tym, że sposób funkcjonowania programu nie jest do końca jasny, świadczą sygnały od czytelników money.pl. - Ja pracuję, mąż pracuje, więc z pewnością kwalifikujemy się do programu i możemy skorzystać z tej dopłaty. Ale jeżeli na przykład któryś z rodziców nie pracuje, no to wtedy chyba może mieć problem, żeby dostać pomoc - mówi nam pani Dagmara z Ząbkowic Śląskich, mama trzyletniego dziecka.

Z panią Dagmarą skontaktowaliśmy się po otrzymaniu wiadomości od niej. W mailu czytelniczka napisała o dotykającym ją wzroście opłat za żłobek z 400 zł na 1500 zł od października. - Nie jestem pewna, czy ten projekt dotyczy państwowych żłobków, czy jeśli mam umowę z prywatnym, również mogę skorzystać z dopłaty - dodała.

Robert Wilczek tłumaczy, że część osób faktycznie nie rozumie jeszcze, jak będzie działał nowy program rządu. - Co ciekawe, niektóre samorządy w ogóle nie wiedzą o istnieniu tego rozwiązania, które będzie przecież bezpośrednio je wspierało - podkreśla.

Wszystkie żłobki dostaną dopłatę. Bez kryteriów dochodowych

Wilczek wyjaśnia też, że dopłata trafi do wszystkich zarejestrowanych żłobków, działających legalnie, czyli wpisanych do systemu Emp@tia. - To są pieniądze przeznaczone dla podmiotów prowadzących placówki, zarówno publiczne, jak i prywatne. Ta forma wsparcia z pewnością wpłynie pośrednio na zwiększenie poziomu użłobkowienia w Polsce. To bardzo dobry program, tylko chyba nie do końca został wyjaśniony - ocenia rozmówca money.pl.

Zwraca też uwagę na realne wydatki ponoszone przez samorządy. - Utrzymanie jednego dziecka w żłobku to koszt na poziomie dwóch, trzech tysięcy złotych, w zależności od regionu Polski. Jeżeli żłobek samorządowy miał teraz czesne na wysokości 300 zł, a dzisiaj podnosi do 1000 zł, to pamiętajmy, że i tak rodzic nic nie będzie płacił, bo do kwoty 1500 zł otrzymuje wsparcie od państwa - zaznacza.

- To wsparcie dla samorządu, zastrzyk finansowy, który będzie zachętą do uruchomienia żłobka, żeby mama, która chce iść do pracy, miała gdzie oddać swoje dziecko. Wcześniej samorządy nie otrzymywały żadnych pieniędzy na utrzymanie żłobków, tylko na ich utworzenie - dodaje ekspert.

Żłobki będą rozwijać ofertę?

Zdaniem Wilczka, jeżeli samorządy podnoszą czesne, to za tym powinny pójść inwestycje w infrastrukturę.

- Niedługo w każdym żłobku, publicznym i niepublicznym, będzie trzeba wdrażać standardy jakości opieki nad dziećmi. To wymusi na żłobkach samorządowych i prywatnych wprowadzenie wielu nowych zasad, które mają za zadanie podwyższyć jakość opieki nad dziećmi. Wdrożenie tych standardów to koszty, więc środki z podwyżek powinny zostać pośrednio wykorzystywane również na ten cel - wskazuje Wilczek.

Kto nie wystąpi o środki, będzie sam dopłacał

Chcąca zachować anonimowość dyrektorka jednego ze żłobków tłumaczy w rozmowie z nami, że procedury dotyczące tego, w jaki sposób rodzice będą informowani o nowym systemie dopłat, dopiero się rodzą.

- Jeżeli rodzic "obrazi się" na program rządowy i powie, stwierdzi, że nie będzie korzystał, nie złoży wniosku w ZUS-ie, to będzie musiał pokryć pełną kwotę ustaloną przez dane miasto - stwierdza.

- Nie ma jeszcze ostatecznego schematu, który określi, jak to będzie w praktyce wyglądało. Samorządy mogą wypracować różne sposoby korzystania z ustawy, która wchodzi w życie od października. Każdy samorząd podejmie samodzielną decyzję - tłumaczy.

Żeby dostać dopłatę do żłobka w ramach programu "Aktywny rodzic", rodzic musi złożyć wniosek. Będzie to można zrobić od 1 października. Wnioski będzie przyjmować ZUS tylko drogą elektroniczną.

Robert Kędzierski, dziennikarz money.pl

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
money.pl
KOMENTARZE
(356)
teolog
1 godz. temu
Rozdają ludziom ryby, zamiast dać im wędki. Już Jezus, 2000 lat temu, dał ludziom ryby, zamiast wędek i kościół do dziś nie może się po tym pozbierać, ciągle mu mało i mało.
5 ,19
2 godz. temu
No , a jak tam na Jagodnie i w Wilanowie ??? Tusk się nie uśmiecha , Tusk się z WAS śmieje !!!
Tusk
2 godz. temu
Ja Wam ani Prezydenta Miasta, ani radnych, nie wybierałem.
Make germany ...
2 godz. temu
Czy to samorządy w których wygrało PO???
Make germany ...
2 godz. temu
Czy to samorządy w których wygrało PO???
...
Następna strona