Gazeta informuje, że frankowicz, który skorzystał z ulgi mieszkaniowej, spłacając swój kredyt, a następnie wygrał przed sądem powszechnym sprawę o unieważnienie umowy z bankiem, musi dopłacić PIT wraz z odsetkami nawet za kilka lat. "DGP" wyjaśnia, że takie są skutki wykładni prezentowanej przez dyrektora Krajowej Informacji Skarbowej w interpretacjach indywidualnych.
Fiskus tłumaczy, że unieważnioną umowę należy traktować tak, jakby nigdy nie została zawarta. Spłata kredytu, którego nie było, nie może zaś być uważana za "własny cel mieszkaniowy" i nie pozwala uniknąć PIT. Eksperci nie zgadzają się z tym podejściem i przekonują, że frankowicze nie są bez szans, jeśli wejdą w spór sądowy ze skarbówką - wskazuje "DGP".
Przyjęcie, że świadczenie podatnika, czyli spłata kredytu mieszkaniowego, jest niebyłe, prowadzi do konieczności korekty deklaracji PIT-39 za nieprzedawnione okresy rozliczeniowe. Frankowicz musiałby więc zapłacić zaległość podatkową wraz z odsetkami za kilka lat - powiedziała gazecie Agnieszka Fijałkowska-Wocial, doradca podatkowy w LTCA.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Natomiast Agnieszka Telakowska-Harasiewicz, doradca podatkowy i starszy menedżer w Zespole Podatków Osobistych i Doradztwa dla Pracodawców MDDP w rozmowie z dziennikiem podkreśla, że bezpiecznie mogą się w związku z tym czuć wyłącznie kredytobiorcy, którzy sprzedali nieruchomość do końca 2018 r. Jak wyjaśniono, w tym przypadku bowiem minął już okres przedawnienia zobowiązania podatkowego.
Pozostałym osobom gazeta zwraca uwagę na dwa rozwiązania. Wraz z podjęciem decyzji o złożeniu pozwu o unieważnienie kredytu frankowego należałoby wydać pieniądze ze sprzedaży innej nieruchomości na inny cel mieszkaniowy niż spłata unieważnianego kredytu. Jeśli jednak jest już na to za późno, to jedynym dostępnym rozwiązaniem pozostaje walka z fiskusem przed sądem administracyjnym - czytamy.
Pozew za pozew. Wojna frankowa w oparach absurdu
Jeśli więc podatnik wziął kredyt frankowy na cele mieszkaniowe, nabył inną nieruchomość, którą potem sprzedał, a za uzyskane w ten sposób pieniądze spłacił zaciągnięty w przeszłości kredyt, to co do zasady powinien uniknąć PIT - informuje dziennik.