Szef misji Unii Europejskiej w tym kraju i przedstawiciel misji ONZ zostali uznani przez afgańskie władze za personae non grata. Afgańczycy sugerują, że dyplomaci po cichu wspierali talibów.
Brytyjczyk Michael Semple i Irlandczyk Marvin Patterson świetnie znali zarówno afgańskie języki jak i zawiłe powiązania między lokalnymi plemionami. Kilkanaście dni temu pojechali do odzyskanego właśnie z rąk talibów miasta Musa Kala na południu kraju. Po tej wyprawie afgańskie władze postanowiły wydalić dyplomatów, sugerując, że mężczyźni nie tylko prowadzili rozmowy z talibami, ale także przekazali im pieniądze i broń.
Nad ranem dyplomaci odlecieli z Kabulu samolotem Narodów Zjednoczonych, ale przedstawiciele ONZ mają nadzieję na ich powrót. Rzecznik misji ONZ w Afganistanie Aleem Siddique tłumaczy, że dyplomaci pojechali do Musa Kala, by rozmawiać z mieszkańcami, a nie z talibami, a o wizycie wiedziały lokalne władze. "To nie były rozmowy z terrorystami, bo my nie prowadzimy negocjacji z talibami. To, co robimy, to próba przekonania miejscowej ludności, by z powrotem poparła afgański rząd" - powiedział Siddique w rozmowie z Polskim Radiem.
Nieoficjalnie wiadomo, że nadal trwają rozmowy na temat możliwości powrotu obu mężczyzn. W negocjacje zaangażowany jest sam prezydent Afganistanu Hamid Karzaj (na zdjęciu).