Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na

Prawo jazdy teraz po czesku?

0
Podziel się:

Łatwo, szybko i bezstresowo - tak egzamin na prawo jazdy w Republice Czeskiej zachwalają firmy proponujące egzaminacyjną turystykę do naszych południowych sąsiadów. Oferują nawet pomoc w załatwieniu fikcyjnego zameldowania na przynajmniej 185 dni wcześniej, bo tylko dzięki temu można przystąpić do egzaminu. A to wszystko kosztuje... niewiele ponad dwa tysiące złotych. Czy to legalne?

Prawo jazdy teraz po czesku?

- Jeśli ktoś naprawdę mieszka, pracuje czy studiuje w Czechach, niech zdaje egzamin, gdzie mu łatwiej. Jednak jeśli szuka tylko łatwiejszego sposobu na uzyskanie dokumentu, może odpowiedzieć za poświadczenie nieprawdy - ostrzega Janusz Kuwak, wicedyrektor Wojewódzkiego Ośrodka Ruchu Drogowego w Katowicach. Niemieckie śledztwo W Czechach egzaminy na prawo jazdy za pierwszym razem zdaje większość osób. W Katowicach 37 procent kursantów, a w innych rejonach kraju 24-27 proc. Są tacy, którym nie udaje się przejść części praktycznej nawet po kilkanaście razy. - Nasze normy wcale nie są wyśrubowane - tłumaczy Janusz Kuwak. - Niestety, szukając kursu nadal sugerujemy się głównie ceną, a nie jego jakością. Zdarzają się oferty nawet za 800 zł, ale wtedy godzina jazdy zamiast 60 minut trwa np. 30-45, a zamiast solidnego przygotowania teoretycznego kursanci otrzymują wypełnione testy do wykucia. Efekty takiej nauki są żałosne i to po prostu wychodzi na egzaminach. A jeszcze niedawno do Polski po prawa jazdy
przyjeżdżali Niemcy z dawnej NRD. Także ci, którzy u siebie uprawnienia stracili np. za jazdę pod wpływem alkoholu lub narkotyków. Aby po odbyciu kary je odzyskać, musieliby zdać w Niemczech tzw. idiotentest. - To dla nich nie do przejścia. Badany jest m.in. refleks i inteligencja. Normy są wyśrubowane. Ale dzięki temu Niemcy nie mają problemu z pijakami i narkomanami na drogach - podkreśla wiceszef katowickiego WORD. Prokuratura Rejonowa Gliwice-Zachód prowadzi w tej sprawie śledztwo. Dotyczy niemal 400 obcokrajowców, głównie z Niemiec. Odpowiedzieli oni na ogłoszenie firmy CBK, która oferowała kurs zakończony uzyskaniem dokumentu, zakwaterowanie, wyżywienie, kartę pobytu, zameldowanie, badania lekarskie, a nawet transport w obie strony. W sumie kosztowało to ok. 2000 euro, o niemal połowę mniej niż w Niemczech i na dodatek bez konieczności zdawania surowego idiotentestu. Osoby te meldowały się zwykle fikcyjnie na pół roku w ośrodku Dzierżno na przedmieściach Pyskowic, w środku lasu, nad jeziorem.
Przechodziły kurs i stawiały się na egzaminie. W gliwickiej filii WORD-u egzaminy zdawali niemal bezbłędnie i to za pierwszym podejściem - czasami nawet dwa w ciągu jednego dnia: np. na auta osobowe i motocykle lub na osobowe i ciężarowe. - Śledztwo w tej sprawie zostało zawieszone na czas uzyskania pomocy prawnej z czterech krajów. Na 387 wniosków, jakie skierowaliśmy głównie do Niemiec, uzyskaliśmy około 20 odpowiedzi. Będziemy się upominać o przyspieszenie - mówi prok. Beata Wojtasik, szefowa gliwickiej prokuratury. Jeśli podejrzenia się potwierdzą, amatorzy szybkiego prawa jazdy za poświadczenie nieprawdy w dokumentach (fikcyjne zameldowanie), mogą trafić za kratki nawet na 3 lata, no i stracić prawo jazdy.

wiadomości
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
KOMENTARZE
(0)