Aleksander Kazulin, który był w Parlamencie Europejskim, przestrzegł Wspólnotę, by nie nabrała się na pozorne gesty. Jego zdaniem, białoruski reżim nie zda egzaminu podczas wyborów parlamentarnych za niespełna 2 tygodnie, bo nie będą one uczciwe.
"Nigdy w to nie wierzyłem i nie uwierzę też teraz. Moja córka kandyduje w wyborach, więc wiem doskonale, jak to wygląda. Ona ma wielkie szanse na zwycięstwo, ale nigdy nie dostanie się do parlamentu" - mówił w Brukseli Aleksander Kazulin. Dodał, że opozycja ma już mnóstwo dowodów na to, że wybory nie będą ani demokratyczne, ani pluralistyczne i nie będą spełniały międzynarodowych standardów.
"To nie są wybory, to wyznaczanie ludzi przez prezydenta Łukaszenkę" - dodał białoruski opozycjonista.
Aleksander Kazulin zaapelował do Unii, by przy podejmowaniu jakichkolwiek decyzji dotyczących Białorusi, nie zapominała o podstawowych wartościach.
"Obawiamy się, że zwyciężą gospodarcze interesy i pragmatyzm, które zepchną na plan dalszy takie kwestie jak moralność, prawa człowieka i wolność" - powiedział jeden z liderów białoruskiej opozycji.
Unia Europejska chce złagodzić ton wobec władz w Mińsku, ale jeszcze żadnych decyzji nie podjęła. Ministrowie spraw zagranicznych Wspólnoty na wczorajszym spotkaniu uzgodnili, że złagodzą sankcje pod warunkiem, że wybory parlamentarne spełnią międzynarodowe standardy.