Rebelianci podjechali przed więzienie ciężarówką i zdetonowali samochód tuż przy głównej bramie. W wybuchu zginęło co najmniej 15 strażników, a eksplozja zniszczyła bramę i pozostawiła ogromną wyrwę w ziemi. W ciągu następnych minut z więzienia uciekła większość przetrzymywanych. Szacuje się, że wśród co najmniej 1100 zbiegów jest 400 talibów.
Więzienie na zachodnich obrzeżach Kandaharu miało opinię jednego z najcięższych w Afganistanie. Wyroki odsiadywali tam zarówno pospolici przestępcy, jak i talibowie walczący z afgańskimi i NATO-wskimi wojskami. Kilka tygodni temu dwustu rebeliantów przeprowadziło trwający tydzień strajk głodowy. Więźniowie odmówili przyjmowania posiłków i zaszyli sobie usta, domagając się sprawiedliwych procesów.
Kandahar uważany jest za matecznik talibów. Po ataku na więzienie w mieście i okolicach wprowadzono alarm. Ulice patrolują policjanci i żołnierze, a w poszukiwaniach zbiegów pomaga NATO-wski śmigłowiec. Mieszkańcom Kandaharu nakazano zostać w domach.