Akcja poszukiwawczo - ratunkowa prowadzona jest z wody, brzegu i powietrza. Zaopatrzeni w kamery termowizyjne strażacy i policjanci metr po metrze sprawdzają, czy pilotowi awionetki udało się wydostać na brzeg, czy prąd Wisły uniósł go na wystające z wody konary drzew.
Jak powiedział IAR rzecznik Straży Pożarnej Paweł Frątczak "z minuty na minutę maleją szanse na znalezienie żywego pilota, jednak żaden z ratowników, biorących udział w poszukiwaniach nie traci nadziei."
Do poszukiwań włączono śmigłowiec z Lotniczego Pogotowia Ratunkowego, motorówki policyjne oraz przewodnika z psem. Do akcji dodatkowo zostanie zaangażowany poduszkowiec, który będzie wykorzystany w celu przeszukania kępy drzew, w której - być może - znajduje się pilot.
Akcję utrudnia wysoki stan rzeki, która rozlewa się na terenie do Wału Wiślanego. Obszar ten to porośnięte gęstymi krzewami i drzewami zarośla, przez które bardzo trudno się przedostać. Dno rzeki penetrują dwie ekipy płetwonurków, którzy weryfikują informacje świadków. Mówili oni, że pilot wydostał się z samolotu i próbował dopłynąć do brzegu.