Dekret numer 60 podpisany przez prezydenta Aleksandra Łukaszenkę przewiduje, że Ministerstwo Łączności będzie uaktualniało listę stron internetowych, do których dostęp będzie zakazany. Mają to być strony zawierające informacje: szkodliwe dla państwa, o treści ekstremistycznej, propagujące przemoc oraz pornografię. Zdaniem białoruskiego opozycjonisty Alesia Michalewicza, władzy nie chodzi o ochronę społeczeństwa przed negatywnymi treściami, ale o sprawowanie pełnej kontroli nad informacją. "Urzędnicy chcą, abyśmy oglądali i czytali tylko to, co oni uznają za stosowne" - dodaje opozycyjny polityk. Nakaz blokowania dostępu do stron internetowych dotyczy wszystkich białoruskich operatorów. Jednak - zdaniem Alesia Michalewicza - przepis ten nie sprawdzi się. Białoruś uznawana jest przez międzynarodowe organizacje za kraj, w którym państwo cenzuruje dostęp do internetu.
Informacyjna Agencja Radiowa/