Michał Boni, który z ramienia rządu prowadzi w MEN rozmowy z przedstawicielami oświatowych związków zawodowych, podkreślił, że system edukacji powinien służyć nie segregacji, ale przeciwnie - wyrównywaniu szans między uczniami.
Michał Boni zaznaczył, że założeniem polskiej szkoły nie jest oddzielanie biednych dzieci od bogatych. Podziały mogą wynikać z faktu, że część z nich korzysta z dożywiania, czy dodatkowych lekcji, które mają na celu pomoc, a nie segregację.
"Dziennik" powołuje się na ustalenia z raportu o stanie oświaty przygotowywanym przez naukowców i pedagogów skupionych w konwersatorium "Doświadczenie i Przyszłość". Według niego dzieci segreguje się na podstawie ankiet, które wypełniają ich rodzice. Są w nich pytania o miejsce pracy, stanowisko, zarobki, liczbę pokoi w mieszkaniu. Takie praktyki mają miejsce w niemal każdym polskim mieście.