Oskarżony nie stawił się na rozprawę, jako powód podając zły stan zdrowia. Sąd uznał jednak nieobecność za nieusprawiedliwioną.
Prokurator odczytał akt oskarżenia, w którym zarzucał Czesławowi Kiszczakowi, iż w 1985 roku doprowadził do zwolnienia milicjanta z Bydgoszczy za to, że wziął ślub kościelny. Po odczytaniu aktu oskarżenia przesłuchany został świadek - zwolniony wtedy funkcjonariusz. Sąd zaproponował, by pozostałe zeznania zostały odczytane z akt. Nie sprzeciwił się temu prokurator. Sprawa została odroczona do jutra.
Przed rozprawą zwolniony milicjant rozmawiał z dziennikarzami. Powiedział wówczas, że nie tyle zależy mu na to by Czesław Kiszczak otrzymał wyrok, ale na tym by został skazany.