Policja ocenia, że szajka działała od kilkunastu tygodni. Początkowo zgłaszały się pojedyncze osoby, ale od połowy sierpnia nie było dnia, żeby do komisariatów w Glasgow nie zgłosił się Polak oszukany w identyczny sposób. Policja powołała więc sztab kryzysowy i poprosiła Artura Boruca i Macieja Żurawskiego, polskich piłkarzy grających w klubie Celtic Glasgow, o pomoc w dotarciu do oszukanych Polaków.
Piłkarze pomogli i policja dowiedziała się, że oszuści zamieszczali w dodatku â?ľPraca" Gazety Wyborczej oraz w "Dzienniku Zachodnim" oferty pracy w Szkocji, pod warunkiem wpłacenia w kraju 200 funtów przedstawicielowi â?ľagencji pośrednictwa". Po otrzymaniu pieniędzy przedstawiciel "agencji" informował, którym samolotem należy polecieć do Glasgow lub Prestwick, gdzie na lotnisku będzie czekał jego kolega.
I rzeczywiście czekał w minibusie. Pobierał kolejne 200 funtów na koszty administracyjne oraz na wynajęcie mieszkania, wywoził naiwnego poza miasto i porzucał w lesie.
Pierwszych poszkodowanych doprowadzili na policję Szkoci, którzy znaleźli błąkających się Polaków na przedmieściach Glasgow. Później policja przygotowała wspólnie z konsulatem w Edynburgu specjalną ulotkę po polsku, dostępną na lotniskach.
Sprawa znajdzie finał w sądzie, któremu policja przekazała dwóch mężczyzn i kobietę aresztowanych w ubiegłym tygodniu. Przypuszcza się, że to szkocki "fragment" szajki, druga część działa w Polsce.
