W wałbrzyskim szpitalu przy wejściu i wyjściu skanowane są odciski palców personelu. W Krośnie i Przemyślu trzeba posłużyć się kartą magnetyczną.
Tego typu działania wprowadziły władze placówek, by skontrolować czas pracy swoich pracowników. Jak pisze _ Gazeta Wyborcza _, w szpitalu imienia Sokołowskiego w Wałbrzychu zaczęła się w kwietniu. Dyrekcja poinformowała 1250-osobową załogę, że wprowadza system rozliczania czasu pracy, oparty na czytnikach linii papilarnych. Na jego podstawie będą naliczane wynagrodzenia. Ta sama procedura obowiązuje, gdy pracownik opuszcza szpital. Odcisk gwarantuje, że nikt za nikogo nie odbija karty.
*Leszek Majkowski *poprosił już Państwową Inspekcję Pracy i Głównego Inspektora Ochrony Danych Osobowych o opinię, czy działania dyrekcji są legalne. Sprawa trafiła do sądu pracy. Ma być rozpatrzona pod koniec września.
Te techniki nie podobają się lekarzom - zauważa dziennik. _ - Kodeks pracy jasno określa, jakich danych pracodawca może żądać od pracownika. Wymienia między innymi nazwisko, imię, PESEL, ale danych biometrycznych wśród nich nie ma _ - mówi w rozmowie z gazetą Leszek Majkowski, przewodniczący Wielozakładowego Związku Zawodowego Pracowników Ochrony Zdrowia. - _ Dyrekcja wymyśliła nowy sposób kontrolowania, bo nie ufa ludziom. To obóz pracy, a nie szpital _ - dodaje.
