Marcinkiewicz nie zaprzeczył informacjom, jakie pojawiły się w najnowszym "Dzienniku". W rozmowie z gazetą były premier powiedział, że w 2005 roku, gdy był jeszcze szefem rządu, ważny polityk PiS prosił szefa ABW, aby ten zbierał informacje właśnie na jego temat. Marcinkiewicz nie chciał jednak ujawnić nazwiska osoby, która rozmawiała z szefem ABW Witoldem Marczukiem. Dodał jedynie, że tego typu wiedzę zdobył z trzech różnych źródeł. W rozmowie z Trójką były premier nie chciał wykraczać poza to, co już powiedział w rozmowie z "Dziennikiem". Podkreślił, że ma pecha, gdyż "nie potrafi kłamać", ale "w tej sprawie powiedział już wszystko."
Były premier powtórzył też, że żyjemy w świecie Orwella, w którym służby specjalne, agenci wywiadu, a nawet normalni ludzie nagrywają rozmowy i podsłuchują siebie nawzajem. Jego zdaniem, jest to rzeczywistość podobna do tej opisanej w powieści "Rok 1984". Wyjaśnił , że wiedzę o tego typu świecie czerpie z osobistych doświadczeń, ale doświadczenia te nabywa już od wielu lat, a nie w ciągu ostatnich miesięcy.