Rzecznik agencji Roskosmos Aleksander Worobjow powiedział, że satelity - amerykański i rosyjski - mogły się zderzyć, bo znajdowały się na bardzo bliskich orbitach. Worobjow powiedział, że agencja Roskosmos nie zanotowała utraty satelity - i jak stwierdził - niewykluczone, że "z rosyjskiej strony mógł to być wojskowy satelita, który jest śledzony przez system kontroli wojsk kosmicznych".
Amerykańska agencja kosmiczna NASA poinformowała, że 800 kilometrów nad Syberią zderzyły się amerykański satelita należący do korporacji telekomunikacyjnej Iridium oraz rosyjski satelita, nad którym prawdopodobnie Rosjanie kilka lat temu stracili kontrolę. W wyniku zderzenia powstały dwie chmury odłamków.
To pierwsze w historii zderzenie dużych satelitów.