W dalszym ciągu w poważnym stopniu utrudniony jest ruch promowy na Kanale La Manche. Związki zawodowe jednego z przewoźników podjęły decyzję o przedłużenia akcji protestacyjnej, co najmniej do wtorku.
Strajkujący domagają się podwyżek wynagrodzeń o około 100 euro. Skarżą się także na niewystarczającą liczebnie obsadę załóg szczególnie na nocnych trasach.
Od piątku promy linii SeaFrance kursujące na trasie między Calais a Dover są unieruchomione w porcie po francuskiej stronie. Dyrekcja ocenia straty poniesione w wyniku strajku na niemal półtora miliona euro. Jednocześnie ostrzega, że strajk może okazać się finansowym gwoździem do trumny i doprowadzić do bankructwa firmy.
Zamiast 58 tysięcy pasażerów, promy SeaFrance w wielkanocny weekend zdołały przewieźć 4 tysiące osób. Od października ubiegłego roku, w wyniku konkurencyjności ofert ekspresu Eurostar łączącego kontynent z Wyspami Brytyjskimi tunelem pod Kanałem La Manche SeaFrance, co miesiąc traci 3 miliony euro.
Firma jest filią francuskich kolei państwowych SNCF, których związki zawodowe zapowiedziały strajk zaczynający się od wtorku.