Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na

"Rzeczpospolita" Pytania o smoleńskie radiolatarnie

0
Podziel się:

System nawigacyjny na lotnisku Siewiernyj pod Smoleńskiem jest niestandardowy. Jeśli pilot o tym nie wiedział, mogło to przyczynić się do katastrofy - pisze "Rzeczpospolita" powołując się na rozmowy z byłymi pilotami.

Twierdzą oni, że bliższa radiolatarnia na lotnisku powinna znajdować się 1 km od początku pasa startowego, dalsza - 4 km. Z tej strony, której nadlatywał prezydencki tupolew, ta druga jest umieszczona 6 km od pasa. Byli piloci przyznają, że rzadko stosuje się taki układ nawigacyjny gdyż jest on mało precyzyjny i najbardziej prymitywny ze wszystkich systemów, pomagających w lądowaniu. Były pilot wojskowy ze Smoleńska powiedział "Rzeczpospolitej", ze system radiolatarni NDB jest jedynym systemem naprowadzającym na lotnisku Siewiernyj.
Gazeta przypomina, że dotąd nie udało się wyjaśnić, dlaczego prezydencki samolot, znajdując się około 1,1 km od pasa startowego leciał tak nisko - tylko kilka metrów nad ziemią. Pilot ze Smoleńska Aleksandr Koronczik zauważył w rozmowie z "Rzeczpospolitą", że polski samolot leciał tak, jakby pasa startowego spodziewał się wcześniej. Rosyjski pilot dodaje, że należy sprawdzić, czy obsługa naziemna lotniska naprawdę - jak o tym zapewnia - natychmiast zareagowała na to, ze samolot leciał tak nisko.
O okolicznościach katastrofy pod Smoleńskiem pisze też publicysta "Rzeczpospolitej" Bronisław Wildstein. Podkreśla on, że mamy obowiązek pytać o odpowiedzialność władz rosyjskich za katastrofę, a polski rząd powinien wystąpić do Rosji o przejęcie śledztwa. "Nie wolno uznawać takich pytań za świętokradztwo, rujnujące relacje Warszawy z Moskwą" - pisze Wildstein.

"Rzeczpospolita"/IAR/dw/nyg.

wiadomości
IAR
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
KOMENTARZE
(0)