"Strzelali Rosjanie. Nigdy nie zrobilibyśmy takiej prowokacji, bo nie była ona w naszym interesie" - zapewnia gruziński przywódca.
W wywiadzie udzielonym TVP Info Micheil Saakaszwili po raz pierwszy tak obszernie ustosunkowuje się do okoliczności "incydentu gruzińskiego" sprzed dwóch tygodni, podczas którego w pobliżu kolumny z prezydentami Polski i Gruzji padły strzały z broni maszynowej. Zdaniem obu przywódców incydent wywołali Rosjanie. Rosja twierdzi tymczasem, że strzały były gruzińską prowokacją.
Wielu polskich polityków oskarża z kolei Gruzinów o to, że wizyta była źle przygotowana. Micheil Saakaszwili zapewnia jednak, że nie było żadnych odstępstw od reguł bezpieczeństwa. "Decyzja o oglądaniu tego miejsca była wspólną decyzją moją i Lecha Kaczyńskiego" - przekonuje prezydent Gruzji, który ustosunkowuje się też o zarzutów, jakoby cały incydent był gruzińską prowokacją. "Nigdy nie zrobilibyśmy takiej prowokacji, bo w żadnym razie nie była ona w naszym interesie. Zresztą Gruzini kochają gości i dla nas ich bezpieczeństwo to sprawa honoru" - zapewnił Micheil Saakaszwili w wywiadzie dla TVP Info.
Gruziński przywódca podkreśla, że w ten sam region przed polskim prezydentem przyjeżdżało wiele europejskich delegacji. Był tam między innymi szef francuskiej dyplomacji Bernard Kouchner. "I wtedy nikt nie mówił, że Gruzini coś prowokują" - przekonuje gruziński przywódca.
Saakaszwili nie ma wątpliwości co do charakteru rosyjskiej interwencji w Gruzji. Uważa, że Rosjanie dokonali w jego kraju czystek etniczno-politycznych, a teraz są klasycznymi okupantami. "Nie licząc radzieckiego wejścia na Węgry, do Czechosłowacji i Afganistanu, poza nazistowskimi Niemcami nikt w Europie czegoś takiego nie zrobił" - ocenił Micheil Saakaszwili w wywiadzie dla TVP Info.