Uzgodnienia Niemiec i Francji to perspektywa długoterminowa, bo ratyfikacja zmian traktatowych zajmie ponad rok. Tymczasem potrzebne są szybkie działania, by powstrzymać kryzys zadłużenia w strefie euro. Teraz wiele zależy od tego, czy ustalenia polityczne potwierdzą unijni przywódcy na szczycie w Brukseli pod koniec tygodnia, a później - jak zostanie odebrane przesłanie dotyczące zmian traktatowych i reform w Unii, które mają przywrócić wiarygodność wspólnej walucie. Eksperci podkreślają, że ważna będzie zarówno reakcja rynków finansowych, jak i opinia Europejskiego Banku Centralnego. Wprawdzie nowy szef EBC Mario Draghi sprzeciwia się interwencji Banku i skupowaniu obligacji zadłużonych krajów, co wiązałoby się z drukowaniem pieniędzy, ale sam mówił niedawno, że jeśli Europa porozumie się w sprawie reform strukturalnych, zacieśniających dyscyplinę finansową, to możliwe są inne działania EBC.
Według ekspertów, cała nadzieja w tym, że Europejski Bank Centralny zdecyduje się na większe zaangażowanie na rynku wtórnym i będzie skupował obligacje od banków. Oczy zwrócone są też na Międzynarodowy Fundusz Walutowy, choć ten nie chce się na razie zgodzić na pomoc strefie euro. Wyjściem z sytuacji byłaby więc decyzja, że Europejski Bank Centralny pożycza pieniądze MFW, a Fundusz przekazywałby pożyczki dalej bankrutującym krajom eurolandu, bo unijny traktat zezwala na takie działanie, czyli na przekazywanie przez Europejski Bank Centralny pożyczek instytucjom międzynarodowym.