Profesor Aleksander Wolszczan po raz pierwszy publicznie przeprosił swoich kolegów i współpracowników.
W liście przesłanym do miesięcznika Uniwersytetu Mikołaja Kopernika _ Głos Uczelni _ Wolszczan przeprasza jednak nie za to, że współpracując ze Służbami Bezpieczeństwa mógł wyrządzić krzywdę swoim kolegom, a za to, że ich nazwiska pojawiały się przez kilka tygodni w publicznej debacie.
W liście do miesięcznika prof. Wolszczan pisze, że istniejące zapisy i sposób ich interpretowania przedstawiają w _ krzywym zwierciadle _ jego determinację, aby pozostać jedyną osobą, mogącą ponieść konsekwencje współpracy z SB. Podkreślił, iż naiwnie nie przypuszczał, że nazwiska jego kolegów i współpracowników, którymi interesowały się SB, a których starał się chronić, pojawią się w publicznej debacie.
Profesor Jan Hanasz z Centrum Astronomii Uniwersytetu Mikołaja Kopernika przeprosiny przyjął, ale nie do końca. Jego zdaniem to nie jest wyrażenie żalu i skruchy przez Aleksandra Wolszczana i oczekuje przyznania się do winy.
Dyrektor Centrum Astronomii UMK Andrzej Kus uważa, że te przeprosiny wcale nie były konieczne. Jego zdaniem szkody powstały ogromne i są nie do odrobienia. Twierdzi jednak, że to środowisko astronomiczne powinno przeprosić Wolszczana.