Po kilku latach przerwy, na ekranie pokazuje się sam Woody Allen. Gra niezbyt nierozgarniętego, choć przekonanego o swej inteligencji i talentach, amerykańskiego reżysera widowisk operowych. Odwiedza "Wieczne miasto", spotyka tam śpiewaka amatora i postawia uczynić go gwiazdą - pewną komplikacją jest to, ze śpiewak swój talent objawia tylko pod prysznicem.
Krytycy podzielili się w ocenach "Zakochanych w Rzymie". Filmoznawca Wojciech Kałużyński chwali film: "To film prosty, zrealizowany bez zadęcia, najlepsza jaka może być komedia romantyczna. Woody Allen ostatnio dobierał innych aktorów, którzy byli jego alter ego. Teraz powrócił do samego siebie sprzed lat i wyszło to bardzo dobrze" - ocenia Wojciech Kałużyński.
Jacek Rakowiecki przyznaje, że film Allena to najlepsza z premier filmowych tego weekendu i rzeczywiście udana komedia romantyczna, ale nic ponadto. "Film można polecić jako czystą rozrywkę, natomiast nie ma w nim żadnej głębi" - dodaje redaktor naczelny miesięcznika "Film".
Poprzedni film Woody' ego Allena poświęcony stolicy Francji pod tytułem "O północy w Paryżu" zdobył Oscara za scenariusz.
W jednym z wywiadów, amerykański reżyser zapytany, czy nakręciłby film o Krakowie, odpowiedział: "Tak, ale musiałbym mieć dobry scenariusz i dobry budżet".
IAR